Syn Magdy Umer żegna matkę i opisuje jej ostatnie chwile: "W lipcu dowiedzieliśmy się, że guz. W grudniu umarłaś"
Franek Przeradzki podzielił się wzruszającym pożegnaniem swojej matki Magdy Umer na portalu społecznościowym. Artystka zmarła 12 grudnia po długiej walce z chorobą.
12 grudnia media obiegła smutna wiadomość o śmierci Magdy Umer. Wiadomo było, że artystka od wielu miesięcy chorowała, jednak na próżno było szukać więcej informacji na temat stanu jej zdrowia.
Martyna Wojciechowska wspomina śmierć ojca swojej córki: "Obiecałam sobie, że nie będę mamą i tatą"
Syn żegna Magdę Umer
Dzień po jej odejściu, syn artystki, Franek Przeradzki pożegnał mamę w mediach społecznościowych. We wzruszającym wpisie opisał ostatnie miesiące życia swojej matki. Jak wspomina, wszystko zaczęło się od lipcowej diagnozy guza, który okazał się złośliwy.
W lipcu dowiedzieliśmy się, że guz. W sierpniu, że złośliwy. We wrześniu operacja. W październiku na chwilę do domu. W listopadzie powikłania. W grudniu umarłaś. Wczoraj, w urodziny Jeremiego - czytamy we wpisie na Facebooku.
Pomimo choroby, Magda Umer nadal interesowała się życiem bliskich. Nawet podczas spacerów korytarzami szpitalnymi planowała wspólne inicjatywy, które dawały chociaż chwilową nadzieję na lepsze jutro.
W międzyczasie testament, pełnomocnictwa i dostępy. Wytyczne i pożegnania. Leżąc w kolejnych łóżkach dalej dbałaś o nas. Pytałaś o prozę, o wnuki, o prace. I powtarzałaś, wiele razy, że miałaś dobre i ciekawe życie i że może już po prostu pora je skończyć. Namawialiśmy, żeby jednak nie. A Ty nawet bywałaś dobrej myśli. Z Panem Wojtkiem i z nami biłaś kolejne rekordy na korytarzach na Banacha. 5,10, 50 metrów. W listopadowy czwartek pobiliśmy rekord – pełna długość korytarza. Nieśmiało planowałaś nową piosenkę. Ola zawekowała Ci zupę dyniową na powrót do domu. A w piątek dostałaś krwotoku. Kiedy wróciłem z ostatniej podróży, chciałem wysłać do ciebie SMSa. Że jestem bezpieczny, że wszystko ok. Ale już nie było do kogo. Pozostaje nagrany głos na sekretarce. Wiesz, czasem jeszcze dzwonię do taty, żeby go usłyszeć. Po 6 latach dalej trzymam jego numer, żeby tylko to nie zniknęło. Do ciebie też będę dzwonił. I tęsknił - czytamy.
Artystka zmarła w obecności najbliższych 12 grudnia, w dniu urodzin Jeremiego Przybory, co nadaje całemu wydarzeniu dodatkowej symboliki. „Umarłaś do Nory, wczesnym popołudniem” - wspomina Franek, podkreślając, jak ważna była dla niej muzyka takich artystów jak Norah Jones czy Sting.
W codziennych wspomnieniach Przeradzki przywołuje zwykłe, lecz niezwykle czułe chwile, jak te związane z gotowanymi potrawami czy miłością do wnuków. Zapowiada, że będzie pielęgnował pamięć matki, opowiadając o niej kolejnym pokoleniom. „Bez ciebie jest tu dużo gorzej. Dobranoc mamo. Kocham i tęsknię” - kończy swoje słowa syn.