Magda Umer nie żyje. Kilka miesięcy temu odwołała koncerty z powodu "poważnej choroby"
Media obiegła przykra informacja o śmierci Magdy Umer. Piosenkarka odeszła w wieku 76 lat. Kilka miesięcy temu artystka była zmuszona odwołać zaplanowane koncerty z powodu "poważnej choroby".
W piątek media poinformowały o śmierci 76-letniej Magdy Umer. Przykra informacja została potwierdzona przez rodzinę artystki. Na jej facebookowym profilu pojawił się krótki wpis.
Dzisiaj po południu odeszła nasza ukochana Mama i Babcia. Uwielbiała tu zaglądać i pisać. Mateusz i Franek
"Pasja jest kobietą". Kayah ze wzruszeniem w oczach wspomina mamę: "Doznałam wielkiej straty"
Magda Umer poważnie chorowała
Pod koniec sierpnia media obiegły doniesienia o poważnej chorobie Umer. Na facebookowym profilu Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej pojawiła się wówczas informacja, że zaplanowane koncerty artystki zostały odwołane ze względu na jej stan zdrowia.
Z przykrością informujemy, że z powodu nagłej, poważnej choroby jesteśmy zmuszeni odwołać koncerty pani Magdy Umer w naszym Teatrze w dniach 30 i 31 sierpnia (...) Przepraszamy za niedogodności, prosimy o wyrozumiałość, a pani Magdzie życzymy szybkiego powrotu do zdrowia
W obliczu niepokojących informacji o stanie zdrowia artystki, w sierpniu głos zabrała także Małgorzata Borzym z impresariatu Umer. W rozmowie z o2.pl podkreśliła, że bliscy wykonawczyni przeboju "Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie" nie życzą sobie ujawniania szczegółów dotyczących jej zdrowia.
To nie są informacje, które chcielibyśmy podawać. Koncerty są odwołane. Nic takiego, o czym chcielibyśmy na razie mówić, więc to, co zostało powiedziane, musi zostać
W styczniu Magda Umer udzieliła wywiadu, w którym wyznała, że zmagała się z depresją. Opowiedziała o początkach choroby i o trudach dnia codziennego.
Wydaje mi się, że już od kilku lat nie żyję. Trochę udaję przed wszystkimi, że jeszcze tu jestem (...). Od lat biorę leki. Rozpoznaję, kiedy czuję się lepiej, a kiedy gorzej. Kiedy mogę zmniejszyć dawkę albo nawet przez jakiś czas żyć bez tabletek. Umiem sama sobie ulżyć. Oczywiście dobrze znam stopnie swojej depresji i wiem, kiedy absolutnie nie mogę się widywać z ludźmi. Moja depresja trochę jest sezonowa. Pogarsza się, gdy brakuje słońca, które uwielbiam, a na które jestem - o losie - uczulona. Bywa, że się zapadam. Nie wstaję z łóżka. I w takich okresach największym zwycięstwem nad sobą samą jest zdjęcie piżamy. W takie dni wykuwam się spod grubego lodu. I jest to olbrzymi wysiłek