Trwa ładowanie...
Przejdź na
jjan
|

Autor reportażu "Żeby nie było śladów" nie dostał zaproszenia na czerwony dywan w Wenecji? Marcin Meller ocenia: "Aroganckie dzbany"

56
Podziel się:

Podczas oficjalnej premiery filmu "Żeby nie było śladów" na festiwalu filmowym w Wenecji na czerwonym dywanie zabrakło Cezarego Łazarewicza, autora reportażu, którego ekranizacją jest film. Marcin Meller nie krył oburzenia.

Autor reportażu "Żeby nie było śladów" nie dostał zaproszenia na czerwony dywan w Wenecji? Marcin Meller ocenia: "Aroganckie dzbany"
Marcin Meller zły na producentów filmu "Żeby nie było śladów" (Getty Images, AKPA)

W czwartek podczas 78. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji miała miejsce oficjalna premiera filmu Jana P. Matuszyńskiego Żeby nie było śladów. Film walczył o Złotego Lwa w festiwalowym Konkursie Głównym. Choć ostatecznie nie został wyróżniony statuetką, spotkał się z ciepłym przyjęciem krytyków i publiczności. Po premierowym pokazie pojawiły się owacje na stojąco.

W cieniu fleszy rozpaliła się jednak dyskusja, którą emocjonalnym wpisem rozpoczął Marcin Meller. Mellera rozzłościł fakt, że wśród twórców Żeby nie było śladów błyszczących na czerwonym dywanie zabrakło Cezarego Łazarewicza, autora reportażu o tym samym tytule, którego ekranizacją jest film. Sprawę poruszył na Facebooku:

Zobacz także: "Żeby nie było śladów" (2021) - zwiastun filmu.

Kogo brakuje na tym zdjęciu? Może się zdziwicie, ale człowieka, bez którego nie byłoby tego filmu: Cezarego Łazarewicza, który napisał wstrząsającą, rewelacyjną książkę reporterską "Żeby nie było śladów", na podstawie której zrobiono film. W kółku zakreślony jest projektant mody Ossoliński, dla którego znalazło się miejsce na dywanie, ale nie dla Łazarewicza. Pewnie Ossoliński zrobił im kiecki (ale nie Łazarewiczowi, który pożyczał garnitur od kolegi). Łazarewicz tylko napisał książkę, dzięki której się dzisiaj pysznią. W ostatniej chwili przypomnieli sobie, żeby w ogóle go do Wenecji zaprosić. Ale przecież nie na czerwony dywan - pisze Meller pod fotografią z festiwalowego czerwonego dywanu z ekipą filmową. Kółkiem zaznaczył na niej Tomasza Ossolińskiego.

Skierował też słowa do producentów filmu:

Słuchajcie aroganckie dzbany! Gdyby nie pasja Cezarego, gdyby nie jego wrażliwość i poszukiwanie prawdy, lata pracy, gdyby nie jego genialna książka, to by Was tam nie było. Jak to mówi pewien mój młody kolega z pracy: ja j*bie!

Meller przypomniał też, że nie jest to pierwszy przypadek, kiedy pomija się wkład pisarzy w produkcje filmowe. Tak było choćby ze Szczepanem Twardochem czy Jakubem Żulczykiem, których książki KrólŚlepnąc od świateł stały się scenariuszami dla seriali. Żadnemu z panów nie było dane zobaczyć gali Złotych Orłów, podczas których nagrodzono oba z nich.

W odpowiedzi producent filmu Żeby nie było śladów, Leszek Bodzak, zasłonił się protokołem festiwalu regulującym, kto może pojawić się na konferencji prasowej i czerwonym dywanie:

Wszystkie największe festiwale filmowe same decydują o tym, kogo i gdzie zapraszają: to oni są gospodarzami i to oni decydują, a nie producenci czy twórcy filmu. Czarek znalazł się w Wenecji, bo zaprosiliśmy go my jako producenci, a nie festiwal.

O komentarz Łazarewicza poprosili dziennikarze Wirtualnej Polski. Pisarz nie ma żalu o całą sytuację:

Byłem tam, gdzie mi wskazali organizatorzy – powiedział. - Film widziałem. Nie czuję się pominięty. Nie jestem małostkowy i cieszę się, że Jan P. Matuszyński zrobił piękny film. Nie jestem przecież Hemingwayem.

Rozumiecie złość Marcina Mellera?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(56)
Gosc
3 lata temu
Pięknie skomentował, człowiek klasa.
🌹🕊🍀
3 lata temu
Brawo dla autora. Pan Łazarewicz ma klasę, mądry i wartościowy i zdolny człowiek w przeciwieństwie do aktorów, celebrytow. Wyjaśnił i nie ma o co robić szumu.
Jaja
3 lata temu
No trochę to niesmaczne, pamiętam jak Twardoch też o tym pisał. Autor książki odwala 90% pracy i uważam, że w dobrym tonie byłoby ich zapraszać.
Fatso
3 lata temu
Meller dobrze po nich pojechal
kasia
3 lata temu
Bo proszę państwa,klasy się nie kupi....bo albo się ją ma albo nigdy się jej nie nauczysz.
Najnowsze komentarze (56)
Zdegustowana
3 lata temu
Ale obciach!!! Aż mi się odechciało tego filmu! Może lepiej przeczytać książkę, a "gwiazdeczki" niech się chełpią swoją pychą i głupotą.
Ola
3 lata temu
Brawo Meller! Masz racje
Klara
3 lata temu
Każda branża ma swoje nagrody i festiwale. Film to film, widocznie wzbudził większe zainteresowanie niż książka
Fanek
3 lata temu
Ja się pytam gdzie jest Karolak?
Alicja
3 lata temu
Z całym szacunkiem dla pracy p.Ossolińskiego ale chyba nie jest jednym z twórców filmu czy książki.To p.Łazarewicz powinien być tam na scenie.Brawo p.Meller niektórym ludziom trzeba palcem wskazać na to co powinni zrobić.Być może organizatorzy nie byli dostatecznie poinformowani że należy zaprosić pisarza a nie krawca choćby całkiem niezłego.To nasi twórcy powinni o to zadbać.Wstyd panowie i panie.Więcej klasy.
Mimi
3 lata temu
Meller... niby dziennikarz..A warsztatu brak.. Ależ się nadął żeby trochę głośno o nim było, a tu zonk... NIEWAŻNE co byle po nazwisku. Prawda Panie Meller....A już prawie zapomnieliśmy o Panu.
Magda
3 lata temu
Braciak i Kot xD
Tak
3 lata temu
Zdecydowanie rozumiemy złość Marcina Mellera.
Gosc
3 lata temu
Panie Meller -100% racji,
hahahah
3 lata temu
Kulczykowej to się chyba marzy tytuł szlachecki - jedyna rzecz której nie może sobie kupić. Najpierw Lubomirski-Lanckoroński teraz Ossoliński
Tak
3 lata temu
Ten pan mnie wzruszył, przy takim sukcesie jest skromnym człowiekiem, nie pcha sie na afisz i sie nie wywyzsza.
Ola
3 lata temu
No, najwazniejsze, ze byla Jennifer Lopez
Łąki
3 lata temu
Autor sprzedaje prawo do ekranizacji książki , zarabiając na tym i od tego momentu nikt nie ma w obowiązku zapraszać go na gale, czy plan filmowy.Chyba , że autor książki dostaje zlecenie ma napisanie scenariusza, wtedy staje się uzasadnienie częścią ekipy filmowej.
Kasia
3 lata temu
Klasy to można Panu pozazdrościć