Rafał Patyra zżyma się na ustawę o statusie osoby najbliższej. Powołał się na... "tradycyjne małżeństwo i rodzinę". Zapomniał o swoim romansie?
Ustawa o statusie osoby najbliższej budzi zaskakująco wielkie oburzenie wśród tych, którzy i tak by się na nie nie zdecydowali. Trzy grosze dorzucił od siebie także Rafał Patyra, powołując się na antenie na "tradycyjne małżeństwo i rodzinę"...
Ustawa o statusie osoby najbliższej, nazywana przez niektórych "związkami partnerskimi w wersji light", wywołała zaskakująco wielkie emocje. Argumenty są przy tym dość absurdalne: jedni pomstują, że instytucja małżeństwa jest zagrożona, gdzie nowe prawo nijak z nią nie konkuruje, inni powołują się z kolei na "tradycyjne wartości", czyli solą w oku znów są związki osób tej samej płci, a nie kwestie formalne.
Rafał Patyra zżyma się na ustawę o statusie osoby najbliższej
Tymczasem do sprawy odniosło się już wielu publicystów, działaczy czy nawet reprezentantów show-biznesu. Nieoczekiwanie głos zabrał też Rafał Patyra, który co prawda i tak by z tej ustawy nie skorzystał, ale zdanie ma już wyrobione. Widzów "Expressu Republiki Plus" uraczył jego spojrzeniem na tę kwestię i powołał się na... "tradycyjne małżeństwo i rodzinę".
Na koniec nasza expressowa odpowiedź na projekt ustawy o związkach partnerskich, pod jakim podpisali się tak zwani Ludowcy. Nawiasem mówiąc, lud im tego nie zapomni, ale sami są sobie tej biedy napytali. My wolimy trwać w oparciu o zdrowy fundament, jakim jest tradycyjne małżeństwo i rodzina
TYLKO NA PUDELKU! Agnieszka Kaczorowska odpowiada Rafałowi Patyrze i TV Republika
Warto więc wspomnieć, że z tymi "tradycyjnym małżeństwem i rodziną", w których trwa Patyra, bywało w przeszłości różnie. Sam to zresztą przyznał na łamach "Dobrego Tygodnia", gdzie ogłosił światu, że zdradzał żonę i Bóg wyciągał go za uszy z opresji.
Nie wiedziałem, w którą stronę iść. Jedni znajomi doradzali, żebym odszedł do tamtej kobiety. Inni, żebym został z rodziną. Przeciąganie liny, rozważanie wszystkich za i przeciw trwało jakieś trzy lata. Kiedy sobie myślałem, że odejdę do tamtej kobiety i będę odcięty od sakramentów, bardzo mnie to bolało. Byłem na dnie psychicznym i emocjonalnym. Aż w końcu zawołałem do Boga: "Zajmij się tym, bo sam sobie nie poradzę. Zrób ze mną, co chcesz!". I Pan Bóg wziął sprawy w swoje ręce
Do "zdrowego fundamentu, jakim jest tradycyjne małżeństwo i rodzina" raczej nie zbliżał go też fakt, że romansów było więcej, a z kobietą, z którą był uwikłany w romans, doczekał się dziecka.
Łatwo się złapać w tę pułapkę, bo naprawdę jest to duża pokusa. Piękny świat, choć mocno nieprawdziwy i ten romans, który został spuentowany dzieckiem niesakramentalnym, wcale nie był pierwszy. (...) Ja miałem kilka tych romansów, ale ten romans akurat był inny od wcześniejszych, dlatego że mnie się wydawało, że spotkałem miłość swojego życia, która została mi gdzieś tam z góry zesłana. We wszystkim wydawało mi się, że się zgadzamy, że pasujemy do siebie idealnie. Druga strona też o tym umiejętnie zapewniała. No i poszło
"No i poszło", tu akurat pełna zgoda. Weźmiecie sobie jego słowa do serca?