Syn Kourtney Kardashian reaguje na teorię o tym, że Justin Bieber jest jego ojcem. "Nie sądzę, żeby moja mama zrobiła coś takiego"
Swego czasu głośno było o rzekomym romansie Kourtney Kardashian i Justina Biebera. Fani wysnuli nawet teorię, według której najmłodszy syn celebrytki jest owocem ich relacji, a nie związku ze Scottem Disickiem. Teraz 10-letni Reign zabrał głos podczas transmisji na żywo.
Kourtney Kardashian i Scott Disick doczekali się trójki pociech. Od jakiegoś czasu część internautów żyje w przekonaniu, że najmłodsze z nich nie jest dzieckiem 41-latka. Reign przyszedł na świat niedługo przed tym, jak związek celebryckiej pary się rozpadł. Fani dopatrują się w nim podobieństwa do Justina Biebera, porównując włosy, uśmiech czy kształt oczu.
Celebrytka i idol nastolatek nie potwierdzili sensacyjnej teorii. Podobnie jak plotek o ich romansie, które zalewały media zaraz po rozstaniu Kourtney i Scotta. Choć całość brzmi dość absurdalnie, to doniesienia miały potwierdzać informacje przekazywane przez źródła z ich otoczenia.
Justin zaczął spotykać się sam na sam z Kourtney, bo ona zaczęła częściej wychodzić -powiedział wówczas informator magazynowi Us Weekly.
Z kolei magazyn People dotarł wtedy do osób mówiących o tym, że Bieber miał się przechwalać relacją z celebrytką. Jedno z ich źródeł dodawało, że piosenkarz czuje się w tej relacji świetnie.
Nawet jeśli ona go wykorzystuje, żeby zemścić się na Scotcie, to jemu to nie przeszkadza - mówił.
Reign Disick zaprzecza, że Justin Bieber jest jego ojcem
Teraz najmłodszy syn Kourtney Kardashian, Reign pojawił się podczas transmisji na żywo chłopaka swojej siostry, Scootera Jacksona. Jeden z obserwujących postanowił zapytać o to, czy ojcem chłopca jest Justin Bieber.
Nie, nie jest. Stary, przysięgam, Justin Bieber nie jest moim tatą. Scotty... Scotty... Scotty jest moim tatą - odpowiedział Reign i dodał:
Nie wiem, ile lat miała moja mama, ale myślę, że Justin Bieber miał 16 lat, kiedy się urodziłem. Nie sądzę, żeby moja mama zrobiła coś takiego.
Chłopiec troszkę pomylił się w obliczeniach, bo w momencie, kiedy przyszedł na świat, piosenkarz miał 20 lat, a celebrytka 35.