TYLKO NA PUDELKU: Krzysztof Gojdź zaprezentował lico potraktowane zabiegami za 150 TYSIĘCY złotych. Pochwalił się też, że zrobił LIPOSUKCJĘ
Krzysztof Gojdź zaprezentował wczoraj całej Polsce swe gładziutkie lico. Po zakończonym odcinku "Tańca z Gwiazdami" reporterka Pudelka zapytała "lekarza gwiazd" o efekty jego metamorfozy. Okazało się, że poza liftingiem twarzy wiele lat temu zafundował sobie również liposukcję.
Krzysztof Gojdź odpowiada za metamorfozy wielu pań ze świata show-biznesu. Na liście klientek jego sieci gabinetów medycyny estetycznej znajdują się takie osobistości, jak Cameron Diaz czy Paris Hilton. Brylujący wśród elit celebryta swego czasu chwalił się też znajomością z Jennifer Lopez, rozwiniętą do tego stopnia, że miał nawet oprowadzać piosenkarkę po ulicach Warszawy na kilka godzin przed jej koncertem. Niestety, do tej pory nie doczekaliśmy się ich wspólnej fotorelacji.
Poza upiększaniem twarzy swych znanych psiapsi, ekspert z zakresu chirurgii plastycznej sam niejednokrotnie trafiał pod nóż. Pod koniec lipca odsłonił przed internautami potraktowaną liftingami twarz, niemal od razu wyceniając ją na bagatela 150 tysięcy złotych. W niedzielny wieczór miał okazję po raz pierwszy zaprezentować ją na szklanym ekranie, kiedy to dumnie zasiadł w pierwszym rzędzie widowni oklaskującej poczynania bohaterów nowej edycji "Tańca z Gwiazdami".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
TYLKO U NAS! Gojdź mówi, jak czuje się po liftingu, czy ma skutki uboczne i ujawnia, że przed laty robił liposukcję
Krzysztof Gojdź przyznał się do zrobienia liposukcji
Tytułowe gwiazdy, jurorów i znane osoby obecne na widowni przepytywała reporterka Pudelka, Simona Stolicka. Jak przyznała, miała okazję po raz pierwszy spotkać lekarza-celebrytę po wygładzeniu lica. Na pytanie o swoje samopoczucie odpowiedział, że przechodzi obecnie proces rekonwalescencji, a końcowym rezultatem będzie mógł pochwalić się za około 2 miesiące.
Przede wszystkim nie chodziło mi o zmianę rysów twarzy, nie chodziło mi o to, żeby wyglądać inaczej, tylko żeby faktycznie ten podwójny podbródek i chomiczki mi nie wisiały. To była pierwsza metamorfoza. Wymieniłem swoje licówki, uśmiecham się biało, ale to jest dopiero pewna droga. Muszę jeszcze poczekać ze 2-3 miesiące, żeby mieć finalny efekt. Ja dobrze się czułem ze swoim wyglądem, z tym, co sobą reprezentowałem, ale zawsze można jakąś poprawkę zrobić i też zainspirować innych, czy facetów w moim wieku, czy kobiety - zaznaczył.
Krzysztof Gojdź we właściwym sobie stylu zażartował, że w ramach dalszej transformacji zafunduje sobie kolejny przeszczep włosów. Potwierdził wysoką jakość usług stomatologii estetycznej w Polsce i proporcjonalne do niej ceny, potwierdzając na własnym przykładzie, że "porcelana kosztuje". Przy okazji raz jeszcze obalił mit o starzeniu się z godnością, nazywając go "totalną bzdurą".
Okazało się, że podczas pobytu w ojczystym kraju 52-latek zrobił sobie odstępstwo od wszelkich restrykcji żywieniowych. Była to okazja, by zahaczyć o wątek kolejnego zabiegu, jaki zafundował sobie w odległej przeszłości.
Przez ostatnie 2 tygodnie, jak jestem w Polsce, utyłem około 3-4 kg, ponieważ jestem po liposukcji, więc nie mam tam tłuszczu i nie ma mi ten tłuszcz gdzie mi się odkładać. Niestety, ale odkłada mi się w policzki, więc jak się uśmiecham, wyglądam, jakbym był ostrzyknięty kwasem hialuronowym - spostrzegł, zaprzeczając wszelkim pogłoskom o wypełnianiu zmarszczek botoksem i wspomnianym kwasem.
Jak dodał Krzysztof Gojdź, zabiegowi liposukcji poddał się około 10 lat temu, lecz nie powtórzyłby go ze względu na wyrobienie sześciopaku. Poza tym, fachowym okiem potwierdził, że "raz zrobiona liposukcja wystarczy na całe życie".
Imponująca metamorfoza?