Ujawniono przyczynę śmierci żony Warwicka Davisa, która zmarła rok temu
Samantha Davis, żona Warwicka Davisa, zmarła w londyńskim szpitalu University College 24 marca ubiegłego roku. Po roku od tragedii w mediach pojawiły się informacje dotyczące przyczyny jej śmierci.
Warwick Davis zyskał sporą popularność za sprawą roli Filiusa Flitwicka w serii filmów o "Harrym Potterze". Niestety, w zeszłym roku życie boleśnie go doświadczyło. Brytyjski aktor musiał pożegnać swoją żonę. Przeżyli razem ponad trzy dekady i doczekali się trójki dzieci. Samantha Davis zmarła 24 marca 2024 roki. Miała zaledwie 53 lata i także była aktorką.
Była wyjątkową postacią, zawsze dostrzegała słoneczną stronę życia, miała szelmowskie poczucie humoru i zawsze śmiała się z moich kiepskich żartów - tak opisywał swoją żonę Warwick Davis w oświadczeniu udostępnionym przez BBC.
Gwiazdor nie przekazał wówczas przyczyny śmierci żony. W mediach nie brakowało jednak doniesień na temat problemów zdrowotnych kobiety. W 2019 roku Samantha otarła się o śmierć, gdy zachorowała na sepsę. Nie brakowało również doniesień, że sprawność ruchowa 53-latki w ostatnich latach życia uległa pogorszeniu.
ZOBACZ TAKŻE: QUIZ: Na byłego Cruciatus, a po imprezie Aguamenti? Sprawdź swoją znajomość zaklęć z "Harry'ego Pottera"
Warwick Davis w zeszłym roku pożegnał żonę. Po roku pojawiły się informacje na temat przyczyny jej śmierci
Gwiazdor "Harry'ego Pottera" ponad rok temu pożegnał ukochaną żonę, jednak dopiero teraz w mediach pojawiły się ustalenia dotyczące przyczyny śmierci Samanthy. Portal DailyMail informuje, że przyczyną zgonu był zawał serca, do którego doszło w wyniku powikłań po zabiegu chirurgicznym.
Samantha Davis zmarła w londyńskim szpitalu University College. Została tam przyjęta kilka tygodni wcześniej w związku z problemami ze wspomnianą sprawnością ruchową. Następnie dwukrotnie przeszła operację torakotomii. W połowie marca stan 53-latki już uległ poprawie i planowano wypisanie jej ze szpitala. Według ustaleń mediów 23 marca koło północy doszło u niej do zatrzymania akcji serca. Pomimo podjętej reanimacji 24 marca u kobiety stwierdzono zgon. Głos w sprawie zabrał koroner regionu - Inner West London - profesor Fiona Wilcox.
Jestem przekonany, że medyczną przyczyną zgonu było zatrzymanie akcji serca spowodowane arytmią i powikłania po lewostronnej torakotomii. Moim zdaniem stres wywołany wszystkimi tymi czynnikami był przyczyną zatrzymania akcji serca u kobiety, u której wcześniej nie wiedziano, że ma problemy z arytmią - stwierdził Wilcox, cytowany przez serwis DailyMail.
Moim zdaniem kobieta otrzymała doskonałą opiekę, a wszystkie powikłania były odpowiednio leczone. Szczerze mówiąc, rozdziera mi serce fakt, że operacja zakończyła się sukcesem, a potem wystąpiły komplikacje, które doprowadziły do jej śmierci - dodał.