Jeszcze niedawno cały świat ekscytował się nagraniem z kiss cam z koncertu Coldplay, które stało się dowodem na zdradę ze strony żonatego CEO i jego zamężnej podwładnej. Andy Byron i Kristin Cabot, bo o nich mowa, już nie pracują w Astronomerze, a po głośnym skandalu ich małżeństwa stanęły pod znakiem zapytania.
Zobacz: Kochanka żonatego CEO z koncertu Coldplay też ZREZYGNOWAŁA Z PRACY! Firma opublikowała komunikat
Kochanka niewiernego byłego CEO rozwodzi się z mężem
Wygląda na to, że pamiętne nagranie z koncertu kosztowało Andy'ego i Kristin nie tylko pracę, ale i spokój w życiu prywatnym. Niedawno spekulowano, że to koniec małżeństwa Cabot z jej mężem Andrew Cabotem, majętnym CEO Privateer Rum. Dowodem miały być nowe zdjęcia, na których uwieczniono ją bez obrączki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda na to, że plotki jednak okazały się prawdą. "New York Post" donosi, że to koniec małżeństwa państwa Cabotów, a pozew o rozwód już wpłynął do sądu w Portsmouth w stanie New Hampshire. Jako przyczynę wskazano ponoć "nieodwracalny rozpad związku", więc wygląda na to, że ich związku faktycznie nie da się już uratować.
Dokumenty wpłynęły podobno niecały miesiąc po pamiętnym skandalu z koncertu. Głos zabrała także Julia Cabot, czyli była żona (już prawie) eksmęża Kristin. W komentarzu dla Daily Mail wskazuje, że poinformowała go o głośnym nagraniu, jednak ten nie był specjalnie poruszony, bo on i Kristin byli już wówczas w separacji.
Napisałam do Andrew, jak tylko to się stało i odpisał: "Jej życie nie ma nic wspólnego z moim". Twierdził, że są w separacji - ogłasza. Mówił, że to już nie ma z nim nic wspólnego, ale wciąż byli małżeństwem i dzielili razem dom. Ale co się dziwić, skoro obchodzą go wyłącznie pieniądze. Nie nazwałabym go materiałem na męża, ale ona też nie sprawia wrażenia materiału na żonę.
Jednocześnie Julia twierdzi, że jej eksmąż "w końcu się doigrał". Zgadujemy, że wie, co mówi, bo sama była jego żoną przez 4 lata i rozwiedli się w 2018 roku.
Jak tylko to się stało, to dostałam masę SMS-ów od ludzi i wszyscy pisali: karma. Co dajesz, to też dostajesz. Nie sądzę, że przejął się tym, co się stało. Nie sądzę, żeby to zraniło jego uczucia. Prawdopodobnie jest mu wstyd, o ile w ogóle - twierdzi. Ma zbyt wielkie ego, żeby miało to na niego jakikolwiek wpływ. Zapewne jedynie, co go drażni, to właśnie poczucie wstydu. Nie jest miłą osobą. Teraz przydarzyło mu się coś, co też nie jest miłe.