Nie dzieje się w polskim show-biznesie najlepiej, jeśli jednym z najgłośniejszych wydarzeń tygodnia była impreza gender reveal w wykonaniu Andziaks i Luki. A jednak -wydarzenie inspirowane modą przywiezioną zza Oceanu rozpaliło klawiatury internautów do czerwoności. Podczas gdy świat jest już nieco zmęczony hucznym ogłaszaniem płci nienarodzonych dzieci i coraz więcej mówi się o tym, że jest to nie tylko w złym guście, ale i ma gorzki, nowobogacki posmak, rodzimi influencerzy wyprawiają imprezę w ogrodzie zamku i strzelają kolorowym konfetti.
Zobacz także: Kulisy HUCZNEGO gender reveal Andziaks i Luki: pałac, gigantyczna ścianka z balonów, tłum znanych koleżanek
Są powody do świętowania, wszak na świecie pojawi się niedługo kolejny członek rodziny, a co za tym idzie, w górę poszybują stawki reklamowe. Gender reveal to jasny komunikat i instrukcja dla reklamodawców, którzy z wyprzedzeniem wiedzą, jakie kampanie proponować w kolejnych kwartałach - dla chłopca czy dla dziewczynki. Teraz już wiemy, że dla synka, co jeśli popatrzeć na inne celebrytki i potencjał sprzedażowy ich dzieci, jest dobrą wiadomością dla szczęśliwych rodziców. Na początku sierpnia para zorganizowała równie huczne urodziny 5-letniej córki, choć dziewczynka obchodzi je tak naprawdę kilka miesięcy wcześniej. Najwyraźniej wtedy nie był to dobry moment na opublikowanie vloga z imprezy, a z tym się przecież nie dyskutuje.
Oczywiście, zdziwienie, gdy influencerzy, których głównym zajęciem jest próba monetyzacji każdej sekundy ich życia, faktycznie monetyzują swoje najbardziej intymne chwile, jest trochę na wyrost. Ich życie to niekończąca się wyprzedaż albo raczej aukcja i rozpatrywanie najważniejszej kwestii pt. "kto da więcej?". Odbiorca tych treści może się jedynie zastanawiać, czy organizacja hucznych urodzin córki i zatrudnianie firmy od wesel do gender reveal party wynika z potrzeby serca, czy jest po prostu wykalkulowanym podpunktem w rodzinnym biznesplanie. Odpowiedź poznamy pewnie wtedy, gdy nie będzie już chętnych, aby za to płacić.
W zadziwiającej ciszy rozpadło się za to małżeństwo Miśka Koterskiego i Marceli Leszczak, co jest szczególnie zaskakujące, gdy weźmiemy pod uwagę, że żadne z nich nie słynie raczej z powściągliwości. O rozstaniu pary spekulowano już od kilku tygodni, a jedyną znaczącą poszlaką był ustawiony przez celebrytkę status na Facebooku, który głosił: "wolna". Marcela w końcu jednak wyszła z ukrycia i zrobiła to, co każda (wkrótce) eks-żona powinna czyli pojawiła się na jednej z imprez wyglądając jak milion dolarów i kipiąc seksem.
W rozmowie z reporterami Leszczak przyznała, że to już koniec jej małżeństwa z Koterskim, ale nie dała się namówić na publiczne pranie brudów. Czy oboje wytrwają w tym szlachetnym postanowieniu? Łatwo się składa takie obietnice, ale potem przychodzi "Viva!" z propozycją okładki i człowiek dochodzi do wniosku, że coś tam jednak powiedzieć może, bo najfajniej przecież mieć ciastko i zjeść ciastko. A jeśli spośród wszystkich show-biznesowych par, to akurat Misiek i Marcela rozstaną się z klasą, to już innym naprawdę skończą się jakiekolwiek wymówki…
Zobacz także: Marcela Leszczak ogłasza po rozstaniu z Michałem Koterskim: "Nigdy nie byłam SZCZĘŚLIWSZA niż teraz"
Na koniec nie można nie wspomnieć o jednym z najbardziej niepokojących trendów ostatnich miesięcy, który narodził się na TikToku z podobno "niewinnej" zabawy. Otóż nastoletni chłopcy wpadli na pomysł, aby przywdziać żółte kamizelki z napisem "szon patrol" na plecach i "patrolować" okolice w poszukiwaniu (ich zdaniem) wyzywająco ubranych dziewczyn. Nagrania oskarżonych o niemoralne prowadzenie się nastolatek trafiają później do sieci, gdzie oczywiście odbywa się na nich klasyczny lincz. Cała ta sytuacja przypomina nam tylko, że piekło kobiet zaczyna się dużo wcześniej niż w dorosłym życiu. Tak, żeby żadna z nich nie miała wątpliwości, że w przyszłości będzie tylko gorzej. A potem czyta się o "epidemii samotności" wśród mężczyzn i kolejnym wyrastającym pokoleniu inceli. Faktycznie, kto by się spodziewał?!
"Szon patrol" potępiły publicznie m.in. Martyna Wojciechowska i Joanna Racewicz, która nazwała biorących udział w akcji nastolatków "małymi, domorosłymi talibami". Gwiazdy zachęciły też do zgłaszania takich przypadków odpowiednim służbom, a młodych prowokatorów do autorefleksji. Jest to trochę jak proszenie o gwiazdkę z nieba, ale wypada mieć nadzieję, że opamiętają się przynajmniej rodzice, a idiotyczny trend skończy się szybciej, niż się zaczął.
Zobacz także: Joanna Racewicz ostro o "szon patrolu": "Dręczenie kobiet, drogie dzieci, to żadna odwaga". Zaapelowała do Ministry Edukacji