Trwa ładowanie...
Przejdź na
Kokosimo
Kokosimo
|

Agnieszka Radwańska szczerze o trudnej relacji z ojcem-trenerem: "Panował OKRUTNY REŻIM"

151
Podziel się:

Agnieszka Radwańska przez 15 lat była trenowana przez ojca, który kompletnie lekceważył psychiczne potrzeby córki. "Czułam strach, myśląc, jak zareaguje na potknięcie ojciec" - mówi tenisistka. Robert Radwański już skomentował jej słowa: "Nigdy nie przekroczyłem granic".

Agnieszka Radwańska szczerze o trudnej relacji z ojcem-trenerem: "Panował OKRUTNY REŻIM"
Agnieszka Radwańska szczerze o trudnej relacji z ojcem-trenerem: "Panował OKRUTNY REŻIM" (AKPA)

Agnieszka Radwańska, jedna z najbardziej utytułowanych polskich tenisistek, skończyła karierę w 2018 roku. Do tamtego czasu sportsmence udało się jednak zgromadzić astronomiczna fortunę.

W osiągnięciu światowego poziomu gry Agnieszce niewątpliwie pomógł ojciec, który przez wiele lat pełnił rolę nie tylko jej opiekuna, ale też trenera. Radwańska trenowała z tatą przez całe życie, aż do 2011 roku, kiedy to postanowiła go zwolnić. Swoją decyzję tłumaczyła później tym, że Robert Radwański "nie umie oddzielić roli rodzica od szkoleniowca".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rutkowscy jeb*ą biedę, a Wieniawa szokuje strojem

Obecnie relacje Agnieszki i Roberta są przyjacielskie. Mimo to 33-latka nie potrafi wymazać z pamięci, jak ojciec musztrował ją i jej siostrę (również tenisistkę), wymagając od nich pełnego zaangażowania w tenisa kosztem innych istotnych aspektów życia. W rozmowie z portalem Sportowe Fakty mama dwuletniego Jakuba przyznała, że dorastanie pod czujnym okiem surowego Roberta - delikatnie mówiąc - nie należało do najłatwiejszych, co w konsekwencji odbiło się na jej psychice.

Nie mówiłam o emocjach i uczuciach, bo do tego nie przywykłam - przyznała. Tak mnie wychowano. Przez 15 lat treningów z ojcem nigdy nie padło pytanie: jak się czujesz? Wszystko było idealnie zaplanowane, ale tata nie pytał, jakie są moje przemyślenia, jak widzę daną sprawę. Wszystko narzucał z góry. Liczyło się tylko to, co on mówił. Nieustannie tłumiłam uczucia i potem nie potrafiłam inaczej. Przez pewien czas funkcjonowaliśmy w trybie mecz – wojna z tatą. Po porażkach nieraz nie odzywał się dwa dni. Nie mieliśmy kontaktu. Nie wiedział, co się dzieje ze mną i Ulą, widziałyśmy się z nim dopiero w taksówce na lotnisko. Panował okrutny reżim.

Doszło do tego, że gniew ojca za niepowodzenia na korcie budził w Agnieszce dojmujące przerażenie. Tenisistka robiła wszystko, co w jej mocy, byle go uniknąć. W pewnym momencie miarka się jednak przebrała.

Jako nastolatka nie obawiałam się samej porażki, bo rozumiałam, że się przydarzają - mówiła. Czułam strach, myśląc, jak zareaguje na potknięcie ojciec. W jego słowniku nie istniało słowo "porażka". Niesamowicie się wściekał. Z biegiem czasu coraz mniej go słuchałam, a potem wręcz unikałam. Dlatego skończyło się naszym zawodowym rozstaniem.

Tenisistkę frustrowało też to, że na pewnym etapie kariery została zaszufladkowana razem z ojcem, który sympatyzował z obozem władzy.

Nigdy nie chciałam mieć z polityką nic wspólnego, ale byłam przez tatę zmuszana do wielu rzeczy - zapewniła. Chodzi m.in. o wszelkie nasze aktywności polityczne. Działało to na zasadzie: mamy iść i zrobić. Tata mówił o swoich poglądach politycznych, ale używał słowa: "my", nie pytając nas o zdanie. W dodatku na naszą stronę internetową wrzucał treści polityczne. Dlatego od początku byłam zaszufladkowana.

Agnieszka przyznała, że wówczas potrzebowała trenera, który radził sobie z ciśnieniem, czego niestety nie można było powiedzieć o Robercie. Mimo że z natury nie jest kłótliwa, darcie kotów z ojcem miało miejsce na porządku dziennym. Celebrytka stwierdziła jednak, ze mimo wszystko nie nazwałaby Radwańskiego "trenerem tyranem".

Widziałam w tenisie dużo gorsze przypadki - oceniła. Natomiast tata nie rozumiał słowa "nie", we wszystkich widział wrogów. Początkowo uczył nas dyscypliny, lecz kiedy byłyśmy nastolatkami, mógł czasem spytać, jak się czujemy i co nam siedzi w głowie, a tego nie robił. Żyłyśmy z Ulą jak w klasztorze. Liczył się tylko tenis. Kiedy dzwonił po awanturze, mówiłam mu: "Wolę być na 400. miejscu w rankingu niż na dziesiątym, ale daj mi wreszcie święty spokój". W pewnym momencie nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, cały czas przypuszczał na mnie atak. Z jednej strony jestem tacie wdzięczna, bo gdyby nie on, nie osiągnęłybyśmy sukcesu. Z drugiej – nie da się wymazać z głowy złych chwil. To przecież trwało latami. Dziś, jako mama, nie potrafiłabym wychowywać dziecka w ten sposób.

Robert Radwański odniósł się do mocnych słów córki w rozmowie z Dariuszem Faronem ze Sportowych Faktów. Ojciec-trener przyznaje, że musiał być ostrym nauczycielem, ale współpracę ocenia jako "bardzo udaną".

To była twarda szkoła. To prawda, że nie byłem wylewny. Czy żałuję? Na korcie z ojca zamieniałem się w trenera. Oceniam moją współpracę z córkami jako bardzo udaną. W tenisie było wiele podobnych układów, które nie doprowadziły zawodniczek do triumfówpodkreślił.

Ojciec Radwańskiej dodał, że "nigdy nie przekroczył granic":

Wie pan, jak to jest w profesjonalnym sporcie - albo się na niego decydujemy, albo nie. Albo gramy dwa razy w tygodniu, albo dwa razy dziennie. Jeśli chcemy, by dzieci odniosły sukces, często zabieramy im część dzieciństwa. Tak jest w każdym sporcie, nie tylko w tenisie. Przecież zdaje pan sobie z tego sprawę. To nie tak, że kładziesz się pod stołem, wyciągasz tylko po coś rękę i osiągasz sukces. Panowała w naszym zespole afirmacja pracy. Podkreślam jeszcze raz: współpracę z córkami oceniam jako bardzo dobrą. Gdyby były krzyki, wrzaski, to przecież nie dawałoby to wyników. Nigdy nie przekroczyłem granic.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(151)
Iza
2 lata temu
Ja tak samo mam z własną Matką. I tak od 33 lat. Zawsze wie lepiej, nawet jak się myli, to nie przeprosi i nie przyzna się do błędu. Inne dzieci były, są i będą lepsze. Nigdy nie usłyszałam, że coś dobrze zrobiłam. Inne dzieci lepsze, a ja jestem zerem.
Mama
2 lata temu
Stary typ wychowania-cel uświęca środki. A psychika dziecka to jakieś fanaberie. Dobrze, że dzisiejsi rodzice bardziej empatyczne patrzą na dzieci. Może nasze dzieci nie osiągną sukcesów na taką skalę ale będą szczęśliwe i bez traumy
Olalala
2 lata temu
Kochani, nie bójcie odciąć się od toksykow w życiu. Nie ważne czy to rodzice, mąż, przyjaciele czy szef. Wasze zdrowie i życie jest najważniejsze. Odeszłam z pracy i nagle moje migreny i złe samopoczucie odeszło tez :) a nie zdawałam sobie sprawy jak toksyczny szef na mnie wpływa…. Walczcie o siebie i się nie bójcie zmian :)
Bbbb
2 lata temu
To smutne, ale z drugiej strony to dzięki temu tyle osiągnęła. I jak tu ocenić? 😕
Magda
2 lata temu
To smutne, dobrze, że jest tego świadoma K nad tym pracuje. Trzymam kciuki :)
Najnowsze komentarze (151)
anna
2 lata temu
bardzo wspolczuje :( trzmajcie sie
Jaja
2 lata temu
Dzięki temu reżimowi ma pani kasy jak lodu!! I nalezaloby podziękować ojcu,że zmuszał pania do treningów,wiedząc,że ma pani talent a tym samym szansę na duże pieniądze!!dzieci ,chcą zabawy,ale nie wiedząc ,że młodość pracuje na resztę życia! Ojciec to wiedział!!
Trauma
2 lata temu
Trauma czy teraz jej sie przypomnialo ??
Giorgio
2 lata temu
Ale teraz miliony na koncie ma, no niestety coś za coś.
Tenis
2 lata temu
Steffi Graf ojciec tez byl pijakiem i babiarzem i lasy na kase. Tylko ona jest teraz legenda tenisa a Radwanska musi sie sama przypominac.
Nihil
2 lata temu
Ciekawe co po latach ujawni nasza obecna mistrzyni ? 😉
Gal anonim
2 lata temu
Ojca nie bronię. Rozumiem że miliony na koncie nie przeszkadzają.
Ola
2 lata temu
Nie kupuję tej dramy. Teraz Świątek na ustach świata tenisowego a o koleżance cicho w mediach. Aaaa, tu jestem, pamiętacie mnie ??? Daj na luz. Byłaś, zakończyłaś to zejdź ze sceny z dumą a nie z dramami. Po co ten cyrk w mediach. Żenada
królik
2 lata temu
bardziej chyba zniszczył tą drugą
xyz
2 lata temu
nie trzeba przekraczac granic, wystarczy stworzyc atmosfere strachu...
Pati
2 lata temu
A ja miałam bezstresowych rodziców i do niczego w życiu nie doszłam, biedę śmierdząca klepie!
TRUE
2 lata temu
To są tak zwane interesy na dzieciach. System zero jedynkowy. To samo przechodził M.Jackson z ojcem, Whitney Houston z ojcem, Britney S. z ojcem, siostry Williams z ojcem, Kevin sam w domu z ojcem, Cristiano Ronaldo z ojcem i tak by można wymieniać w nieskończoność. Kasę mieli przeogromną, ale jakoś większość z nich było nieszczęśliwych w czasie największych sukcesów i kończyło się to zazwyczaj tragicznie. Owszem zapisali się na kartach historii, ale czy to było tego warte? Także rozumiem Agnieszkę bo cel był jeden, nie ważne czy się tego bardzo chciało czy nie.
Basik
2 lata temu
Gdyby nie tacy rodzice, nie było by sportowców, muzyków, itp. niestety smutne ale prawdziwe....
Rose36
2 lata temu
Oj niestety mnóstwo jest takich relacji w tenisie kobiecym, ale też w męskim się zdarzają👀 Książki by można pisać o historiach różnych tenisistek!
...
Następna strona