Aneta Glam nie może ostatnio narzekać na nudę. Niedawno po 12 latach związku rozstała się George'em Wallnerem, musiała się więc przeprowadzić. Chwilę później nabyła kolejną posiadłość w Palm Beach, którą zdążyła się już pochwalić na Instagramie. Ważną częścią jej życia jest też niekończąca się publiczna przepychanka z Caroline Derpieński. A w tym całym zamieszaniu celebrytka znajduje czas na to, by od czasu do czasu pojawić się na imprezach, organizowanych w willi Donalda Trumpa.
Aneta Glam rozprawia o imprezach u Trumpa
Niedawno Aneta Glam opowiadała w "Halo, tu Polsat" o imprezach u Trumpa i zaznaczała, że tam "wszystko dzieje się wokół Donalda". Teraz po raz kolejny pochwaliła się wiedzą tajemną na temat tych wydarzeń. Celebrytka nadając ze swojej willi, połączyła się z dziennikarzem "Świata Gwiazd" i stwierdziła między innymi, że wydarzenia organizowane w jego posiadłości nie są tak ekskluzywne, jak mogłoby się wydawać.
To nie jest nic fajnego, żeby pójść do posiadłości Trumpa, bo tam trzeba mieć zaproszenie, żeby móc kupić bilet, ale ten bilet można wykupić. Na takich eventach to jest 300 osób. To nie jest aż tak bardzo ekskluzywny event, ponieważ to nie jest w takiej głównej części posiadłości Trumpa, tylko to jest taka część jego posiadłości, którą wynajmuje na różne bardzo szczytne cele i eventy, nawet charytatywne, nawet dla zwierząt - opowiadała.
Pytana o to, czy Trump po objęciu stanowiska zmienił swój styl bycia, zdradziła, że goście mają dostęp tylko do wydzielonej części posiadłości. Sekrety właściciela pozostają więc zarezerwowane dla jego bliskich.
Nie, nie, absolutnie nie. Szczególnie teraz jak on jest prezydentem to niebezpieczne dla niego. On tą posiadłość zawsze wynajmował tą jedną część właśnie na eventy. A reszta domu prawie nikt nie może wchodzić, tylko rodzina - wyjawiła.
Wpadlibyście na taką imprezę?