Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek trwa od 2010 roku, kiedy w niejasnych okolicznościach 19-letnia wówczas dziewczyna zniknęła, a jej rodzina próbowała dowiedzieć się, co stało się z Iwoną, angażując policję i Krzysztofa Rutkowskiego. Niestety, detektywowi z uwielbianą przez internautów fryzurą, przez siedem lat nie udało się jednak rozwikłać zagadki. Dopiero po włączeniu się w poszukiwania biura detektywistycznego Lampart - tego samego, które pracowało nad tajemniczą śmierci Magdaleny Żuk - udało się ustalić pewne fakty.
Zobacz: Latkowski ujawnia nowe fakty w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. "Żaliła się, że została pobita"
Detektywi twierdzą, że za tajemniczym zaginięciem Iwony Wieczorek stoi ekipa sprzątająca miasto. Swoją decyzję argumentują zboczeniem auta wywożącego śmieci z wytyczonej trasy i skręcenie na nieuczęszczany teren.
Przedstawioną wersję wydarzeń bada aktualnie policja, która skupia się na nagraniu przedstawiającym tył samochodu z którego prawdopodobnie wystaje głowa zaginionej kobiety. Fakt postanowił sprawę skonfrontować z kierowcą śmieciarki. Mężczyzna wypiera się jakoby miał coś wspólnego z zaginięciem Iwony Wieczorek i przyznaje, że z powodu wyssanych z palca insynuacji biura detektywistycznego przeżywa piekło:
Przez detektywów z agencji Lampart przeżywam koszmar. Ludzie, którzy mnie znają i wiedzą, że jeździłem na śmieciarce, pytają o sprawę. Muszę ich przekonywać, że nie jestem mordercą - mówił w rozmowie z dziennikarzami tabloidu.
Mężczyzna kilkakrotnie składał wyjaśnienia na posterunku policji. Zeznał, że widział zaginioną, ale jej nie zabił:
Zatrzymywaliśmy śmieciarkę i ładowaliśmy śmieci z pojemników. W tym czasie ona nas mijała - tłumaczył. Potem jechaliśmy do kolejnych śmietników i mijaliśmy ją. Nawet na nas nie spojrzała. Była spokojna, na chwilę siadła nawet na ławeczce. Widzieliśmy też człowieka z ręcznikiem, ale nie wzbudzał on żadnych podejrzeń. Wszystko wyglądało normalnie, spokojnie. Nic nie wskazywało na to, że może stać się jej jakakolwiek krzywda. Mówiłem już śledczym, że w razie potrzeby mogą przesłuchać mnie jeszcze raz z użyciem wykrywacza kłamstw. Nie skrzywdziłem Iwony Wieczorek. Mam czyste sumienie, mogę spojrzeć jej matce w oczy - powiedział.
Myślicie, że tę sprawę uda się rozwiązać?
**Sprawa Iwony Wieczorek. Czy jest szansa na rozwiązanie
**