Anna Mucha od wielu lat jest jedynie cieniem dawnej siebie i żywym wspomnieniem swojej "kariery". W zasadzie funkcjonuje w mediach tylko dzięki Instagramowi, który w ostatnich latach zyskał popularność, podobnie, jak zamieszczane na nim zdjęcia piersi w głębokich dekoltach i dzióbków robionych do selfie. O Musze fani przypominają sobie także wtedy, kiedy zdesperowane stacje telewizyjne odtwarzają kolejny raz film Chłopaki nie płaczą, gdzie wcieliła się w prostytutkę Lili lub Och, Karol 2, gdzie zagrała lesbijkę Mirę. Co jakiś czas wokół celebrytki aspirującej do miana aktorki robi się szum za sprawą jej nonszalanckich komentarzy.
Choć dotychczas frywolne wypowiedzi Muchy pozostawały bez odpowiedzi, tym razem było inaczej. Pewna siebie aktorka stwierdziła bez zażenowania w nawiązaniu do - dość słabej, trzeba przyznać - sesji Justyny Żyły, że Playboy skończył się na sesji zdjęciowej z 2009 roku, w której pokazała swoje wdzięki.
Wypowiedź nie spodobała się redakcji magazynu dla panów. Jeden z redaktorów postanowił odpowiedzieć krnąbrnej aktorce:
Kochana Aniu, jesteś bohaterką jednej z najpiękniejszych i najseksowniejszych sesji "Playboya". Ale "Playboy" nie zaczął się na sesji z tobą, ani na niej nie skończył. Przed aktorką bohaterkami okładek "Playboya" były chociażby Edyta Górniak, Anita Lipnicka, Kayah czy Martyna Wojciechowska. A po październiku 2009 roku m.in. Ola Szwed, Natasza Urbańska, Katarzyna Glinka, Katarzyna Zielińska czy Edyta Herbuś. Oraz Justyna Żyła - brzmi odpowiedź Playboya.
Kto ma rację?