Nie da się ukryć, że ślub najpopularniejszego polskiego detektwa-celebryty, Krzysztofa Rutkowskiego i Mai Plich odbił się w mediach szerokim echem. Jedna z najbardziej osobliwych par w show biznesie powiedziała sobie sakramentalne "tak" w obecności 200 gości, żeby później bawić się do rana w pałacu w Rozalinie na weselu, które wyniosło państwa młodych "skromne" milion złotych.
Dziennikarze Faktu postanowili zapytać o stanowisko w sprawie ślubu byłą żonę Krzysztofa, Annę Rutkowską, z którą detektyw żył w związku małżeńskim przez 16 lat. Kobieta przyznała, że w ostatnim czasie "Rutek" kontaktował się z nią, żądając od niej papierów rozwodowych, niezbędnych do tego, aby po raz kolejny (czwarty) mógł stanąć na ślubnym kobiercu. Jak się okazuje, 59-latkowi zupełnie wypadło z głowy, aby o uroczystości poinformować swoją własną córkę, Verę.
Życzę Krzysztofowi z okazji ślubu, by nie zapomniał o naszej córce, która dowiedziała się o weselu taty ode mnie* - powiedziała. *_Krzysztof zadzwonił po prostu do mnie miesiąc temu i powiedział, że się żeni. Potrzebował ode mnie różnych papierów małżeńskich i rozwodowych. Wysłałam je, by mógł znowu zostać mężem. W pewnym sensie przyłożyłam więc rękę do tego ślubu._
Anna poznała Krzysztofa w 1988 roku, gdy miała 35 lat, a on 28. Rutkowska nie ukrywa, że były mąż, jej zdaniem, przeszedł z biegiem lat zatrważającą metamorfozę.
Żyliśmy w innych czasach, więc o ślubie w takim klimacie, jak Krzysztof miał z panią Mają, nie było mowy. Zresztą zaczynaliśmy wspólne życie bez grosza przy duszy. Krzysztof był wtedy innym człowiekiem, chociaż już wtedy cechowała go przebojowość.
Z pewną dozą uszczypliwości Anna stwierdziła, że uroczystość za milion złotych znacznie odbiega od jej wizji "idealnego ślubu", jednak nie chce "osądzać" wyborówświatowych Krzysztofa i Mai Rutkowskich.