Daniel Martyniuk DOMAGA SIĘ przeprosin od żony. "Będę ją jechał, dopóki nie weźmie rozwodu". Nadążacie?
Wygląda na to, że Daniel Martyniuk wciąż nie ma zamiaru wyciągać wniosków ze swojego zachowania. Po serii osobliwych wpisów tym razem skierował się w stronę żony, żądając od niej przeprosin. Co więcej, z dumą zapowiedział, że nie przestanie jej obrażać, dopóki nie dojdzie do rozwodu.
Daniel Martyniuk od lat uchodzi za jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w polskim show-biznesie. Syn Zenka Martyniuka zasłynął skandalami, konfliktami z rodziną, problemami z prawem i używkami, a jego życie uczuciowe niejednokrotnie przypominało telenowelę.
Ostatnio jednak wydawało się, że celebryta wreszcie wchodzi na właściwą drogę. W czerwcu razem z żoną, Faustyną, powitał na świecie syna Floriana, który szybko zadebiutował w mediach społecznościowych szczęśliwych rodziców. Wcześniej 36-latek odnowił relacje z ojcem, a ten publicznie stawał w jego obronie.
Ja jestem człowiek spokojny, mówię swojemu synowi, że to dobry chłopak, dobry człowiek, fajny syn. Czasami jak wypije dwa piwa za dużo, to jest bardzo wybuchowy i od razu wstawia na Instagram. To się dzieje w milionach domów, tylko tego nie widać - zapewniał w "Dzień dobry TVN".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Martyniuk zapewnia, że nie baluje za pieniądze ojca: "Mam swoje"
Idylla nie trwała jednak długo. W ostatnich wpisach Martyniuk znów dał popis dawnego, dobrze znanego oblicza - bełkocze o tajemniczym "ośrodku" i "psychologach", których miał rzekomo reklamować w zamian za udawanie "przemiany".
Daniel Martyniuk domaga się przeprosin od żony
W najnowszych wpisach Daniel Martyniuk postanowił uderzyć w swoją żonę. Pod zdjęciem atrakcyjnej modelki zasugerował, że od teraz będzie publikował podobne treści, tłumacząc to tym, że "ktoś bezpodstawnie go obraził".
Przepraszaj za bezpodstawne oskarżenia - napisał na kolejnym InstaStories.
Będziecie robić ze mnie potwora? Ja mam zasady! Zrozumiane! - brnął dalej.
Dalej zrobiło się jeszcze "ciekawiej". Martyniuk oświadczył, że domaga się od żony przeprosin, a jeśli ich nie otrzyma - będzie ją publicznie "jechał".
Moja żona ma mnie przeprosić. Co, ja jest śmieć jakiś? Nara. Albo przeprasza, albo będę ją jechał, dopóki nie weźmie rozwodu (zachowano oryg. pisownię) - napisał.