Drama z Pauliną Smaszcz i rozbitą statuetką za dramę roku. "Udowodniła, że nagroda trafiła w odpowiednie ręce" (OKIEM PUDELKA)
Celebryci może i oddali na chwilę dramową palmę pierwszeństwa politykom, ale po krótkiej przerwie wrócili jeszcze silniejsi i gotowi na rozkręcanie kolejnych afer. Do tego stopnia, że oberwał nawet Pudelek! Kto tym razem trafił do naszego podsumowania tygodnia?
Wydarzeniem tygodnia była z pewnością 3. edycja imprezy Pudelek Pink Party, na której zjawił się tłum rodzimych celebrytów i influencerów. Zaproszeni goście byli w stanie zrobić bardzo wiele, aby zwrócić na siebie uwagę fotografów i nie sposób nie docenić ich wysiłków. Krzysztof Rutkowski zaprezentował nową filuterną fryzurę, która jeszcze długo będzie nam się śnić po nocach. Caroline Derpienski z kolei zdecydowała się wjechać na czerwony dywan w stylu wczesnej Dody, a Justyna Gradek i Iwona Węgrowska zawstydziły niejeden bufet okazałymi biustami. Podczas uroczystej gali wręczyliśmy również nagrody przyznawane przez redakcję i czytelników Pudelka, którzy przez kilka tygodni mogli oddawać głosy na swoich ulubieńców w kategoriach takich jak np. Ulubieniec Czytelników czy Tiktoker Roku.
Paulina Smaszcz robi aferę na imprezie Pudelka
Najwięcej emocji wzbudziła oczywiście rywalizacja o "Dramę Roku", choć nikt nie przewidział chyba, że to nieco humorystyczne wyróżnienie wywoła aż taką burzę. Zgodnie z wolą internautów, urocza statuetka Pudelka powędrowała do Pauliny Smaszcz, co nie było chyba dla nikogo żadną niespodzianką, oprócz, jak się okazało, samej zainteresowanej. Nagrodę w jej imieniu odebrała wprawdzie Marianna Schreiber (co za duet!), ale Paulina dała upust swojemu niezadowoleniu nieco później, wygłaszając płomienne przemówienie na Instagramie i teatralnie upuszczając statuetkę na ziemię. "Takie nagrody mam głęboko w dupie" - przekonywała wyraźnie poirytowana.
Cóż, najwyraźniej wyjście z instagramowej bańki, gdzie fanki Smaszcz przyklaskują jej medialnym wojażom, okazało się nadzwyczaj bolesne. Niezależnie od tego, jak rzekomo szlachetne pobudki przyświecają Paulinie w wojence toczonej z Maciejem Kurzajewskim i Katarzyną Cichopek, cała sprawa stała się kolejną tabloidową "dramą" i cyrkiem, który wywołuje więcej uśmiechów politowania niż faktycznej refleksji nad sytuacją rozwiedzionych kobiet. W tej sytuacji nagroda za "Dramę Roku" wydaje się być bardziej niż stosowna, a zachowanie Smaszcz na różowym dywanie tylko potwierdziło, że rzeczona statuetka trafiła w odpowiednie ręce. I tylko od niej zależy, czy za rok znowu trafi do szacownego grona nominowanych w tej kategorii. Pierwszy krok, by obronić ten tytuł, został już zrobiony…
W kontraście do histerycznej reakcji Pauliny stoi Agnieszka Kaczorowska, zwyciężczyni w kategorii "Gwiazda Roku", która przyjęła nagrodę tanecznym krokiem i zdobyła się nawet na żartobliwe podziękowania. "Może dla Was warto wpadać w życiowe zakręty? Tak gorliwie im kibicujecie…" - pytała przekornie na Instagramie, tańcząc i spacerując z pudelkową statuetką. I tak trzeba żyć, bo choć podszczypujemy i obszczekujemy regularnie nasze gwiazdki, to przecież nic tutaj nie jest aż tak śmiertelnie poważne, by rwać szaty…
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wyglądała gala Pudelek Pink Party 2025!
Marianna Schreiber i drama z Elizką Trybałą
Nie był to też najłatwiejszy tydzień dla koleżanki Smaszcz, wspomnianej już tutaj Marianny Schreiber. Celebrytka i jej wciąż gojące się po operacji piersi miały napięty grafik: oprócz okazjonalnego prezentowania biustu "made in Turkey" w social mediach i bycia operatorką Pauliny, Marianna zdążyła jeszcze wdać się w kolejną przepychankę z Elizą Trybałą i… rozwieść się z mężem. Przy okazji kłótni gwiazdek "Królowych Przetrwania" poznaliśmy prawdę o telewizyjnych stawkach za udział w tego typu programach. Schreiber opublikowała w sieci fakturę opiewającą na nieco ponad 50 tysięcy złotych i trzeba przyznać, że to całkiem niezłe pieniądze dla osoby, która przecież często robi z siebie pośmiewisko zupełnie za darmo. To też dobry sygnał dla potencjalnych pracodawców, którzy chcieliby skorzystać z bezwstydu Schreiber - teraz znają już jej stawkę. Trzymamy kciuki za kolejne angaże i faktury pozwalające sfinansować niejedną kosmetyczną wycieczkę do Turcji! A negatywne komentarze i internetowi hejterzy… Jesteśmy pewni, że Marianna weźmie je (tym bardziej teraz!) na klatę.
Afera z Probierzem i Lewandowskim
Mówiąc o najgłośniejszych wydarzeniach mijających dni, nie sposób nie wspomnieć o Robercie Lewandowskim, za sprawą którego przez polską piłkę przetoczył się jeden z większych skandali ostatnich lat. Selekcjoner polskiej kadry, Michał Probierz, pozbawił gwiazdora opaski kapitana, a informację tę przekazał mu podczas krótkiej rozmowy telefonicznej, by chwilę później dowiedziały się o tym ogólnopolskie media. To rozwścieczyło Lewandowskiego na tyle, że w swoich social mediach opublikował krótki komunikat mówiący o rezygnacji z gry w reprezentacji, dopóki jej selekcjonerem będzie Probierz. Internet podzielił się na dwa obozy: jedni stanęli w obronie trenera i w zachowaniu Roberta upatrywali gwiazdorskiego focha, inni zaś zaciekle przekonywali, że to w Probierzu jest problem. Medialna nawalanka trwała dobrych kilka dni, podczas których na jaw wychodziły coraz bardziej absurdalne kulisy konfliktu Lewandowskiego i Probierza, a ich nieoczekiwaną bohaterką stała się… Sylwia Grzeszczak. Piłkarz miał ponoć puszczać jej przebój "Małe Rzeczy", aby irytować selekcjonera kadry i grać mu w ten sposób na nerwach. Niby wielki futbol, ogromne pieniądze, a jednak piaskownica i kolejny dowód na to, że nie ma większych dzieci niż dorośli faceci.
Całe to zamieszanie i porażka reprezentacji w meczu z Finlandią zaowocowała dymisją Probierza. Niech się jednak nikt nie łudzi, że jego odejście rozwiąże wszystkie problemy drużyny, która - nie licząc pojedynczych przebłysków - od dekad nie jest w stanie nic osiągnąć na międzynarodowych boiskach. Kadrą rządzi kolesiostwo i wyciąganie łap po sowite premie "za nic", a nie chęć godnego reprezentowania kraju. Poturbowany z tego starcia wyjdzie też sam Lewandowski, bo choć jest bezsprzecznie najlepszym i najbardziej utytułowanym polskim piłkarzem w historii, to jego liczne kłopoty wizerunkowe skutecznie przesłaniają te osiągnięcia i niestety, sporo z nich to efekt słabej komunikacji, jak choćby instagramowy wpis informujący o odejściu z kadry. I tylko kibiców żal, aczkolwiek na tym etapie trwanie przy polskiej reprezentacji w piłce nożnej to bardziej syndrom sztokholmski niż jakakolwiek frajda z oglądania dobrego futbolu…