W poniedziałek światowe media donosiły o incydencie na pokładzie samolotu Emmanuela i Brigitte Macronów. W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, że tajemnicza dłoń chwyta polityka za twarz, a następnie go odpycha. Na podstawie stroju wydedukowano, że chodziło właśnie o jego żonę. Po wyjściu z samolotu Macron chciał, aby Brigitte złapała go pod rękę, ale pierwsza dama w żaden sposób nie zareagowała. Prezydent Francji jeszcze tego samego dnia tłumaczył, że "to były tylko żarty".
Macronowie "udają, że wszystko jest okej"? Ekspertka zabrała głos
Macronowie kontynuują pobyt Hanoi, gdzie ponownie czekali na nich fotoreporterzy. Polityk i jego żona przyjęli dość oczywistą strategię: do zdjęć pozowali z uśmiechami i szli razem pod rękę, jakby nic się nie stało. Serwis MailOnline poprosił więc o komentarz Judi James, czyli ekspertkę ds. mowy ciała.
Zobacz także: Tak Brigitte Macron wyglądała ponad 30 lat temu. Zaczęła spotykać się z Emmanuelem, gdy miał zaledwie 16 lat
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jej werdykt wydaje się w tej sytuacji równie oczywisty - jej zdaniem prezydent i jego żona za wszelką cenę chcą udowodnić, że wszystko jest okej.
Ich sygnały niewerbalne są wręcz przerysowane. Wskazują na pewien rodzaj paniki i desperackiej próby udowodnienia wszystkim, że wszystko jest okej - być może w nawiązaniu do absurdalnych twierdzeń, że po prostu "bawili się" ze sobą w samolocie.
Jak twierdzi, w obecności fotoreporterów Macronowie zachowywali się niemal jak "państwo młodzi w dniu ślubu", a Brigitte przyjęła tym razem zupełnie inną pozę. Przemawiając do studentów, Macron miał być z kolei wyraźnie spięty, tak jakby był gdzie indziej myślami.
Nagle Brigitte sprawia wrażenie bardziej uległej i zawiesiła rękę na jego ramieniu, najwyraźniej chcąc zasugerować, że to on jest stroną dominującą w ich związku, a ona jest oddaną mu żoną - ocenia James. Wszystko jest wyćwiczone i wydaje się mało prawdopodobne, aby to przykryło szokującą scenę, której wszyscy byli świadkami.