Karol ze "ŚOPW" uderza w ekspertki z programu: "Zamiast wspierać - PODKRĘCAJĄ atmosferę"
Karol Maciesz z piątej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" otwarcie skomentował najnowszy sezon show. Jego zdaniem program przestaje być eksperymentem na parach, a staje się testem na jednostkach. "Kiedyś mówiłem, że wziąłbym udział w programie jeszcze raz. Dziś wiem, że się myliłem" - stwierdził.
Najnowsza edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia" zbliża się do końca, a emocje wśród widzów sięgają zenitu. Wynika to z decyzji jednego z uczestników, który jako pierwszy w historii zdecydował się na opuszczenie programu przed finałem. Jak Maciej sam przyznał, kilka razy poczuł się urażony i uznał, że "program bezpodstawnie uderza w jego dobre imię". Oprócz tego między Krystianem i Kają doszło do poważnej awantury.
Swoje trzy grosze w głośnej sprawie postanowił dorzucić były uczestnik TVN-owskiego programu. Karol Maciesz, który brał udział w piątej edycji tego show, wypowiedział się na temat jego obecnej formy. Podkreślił, że program coraz bardziej przypomina eksperyment socjologiczny na jednostkach, a nie na parach. Nie przebierając w słowach, zarzucił ekspertkom brak wsparcia dla uczestników, twierdząc, że nie spełniają swojej roli.
Anita i Adrian wciąż śledzą "Ślub od pierwszego wejrzenia". Zdradzili, komu kibicują
Krytyczne spojrzenie uczestnika
Maciesz wskazał, że od jego uczestnictwa program przeszedł znaczące zmiany, które niekoniecznie wyszły mu na dobre. Zwrócił uwagę na to, że atmosfera w programie jest celowo podkręcana przez ekipę oraz ekspertki.
Jakoś mi osobiście tylko Pani Julitta jeszcze trzyma poziom, ale reszta… cóż. Pani Zuza przedstawiona została ostatnio w rozmowie z Maćkiem i Karoliną bardzo nieprofesjonalnie. Pani Hanna zaczynająca rozmowę z Krystianem miną, którą trudno nazwać wspierającą… To nie jest kierunek, w którym ten program powinien iść. W efekcie to już nie jest eksperyment na parach. To jest eksperyment na pojedynczych osobach - czytamy.
W swojej wypowiedzi Maciesz zasugerował, że producenci programu, zamiast wspierać uczestników, wpływają na nich w sposób, który prowadzi do niepotrzebnych dramatów.
I kiedy widzisz, że ekipa i ekspertki - zamiast wspierać - momentami jakby… podkręcają atmosferę, to zaczynasz rozumieć, skąd biorą się sytuacje, które widzimy w tej edycji - ciągnął. Uczestnik często nie buntuje się dlatego, że "taki jest", tylko dlatego, że jest prowadzony w konkretną stronę, a nie dostaje realnej pomocy.
Zauważył, że naturalny przebieg wydarzeń jest modyfikowany, co widać szczególnie w ostatnich odcinkach.
Widzę, że albo zmieniły się osoby prowadzące program, albo całkowicie zmieniła się jego narracja. Jakby ktoś uznał, że naturalny przebieg wydarzeń to za mało i zaczął to wszystko ustawiać, kierować, podkręcać. I niestety widać to coraz mocniej. Przykład? Wczorajszy Maciej - rezygnuje przy samym końcu. Co musiało się wydarzyć poza kamerami, skoro decyzję podjął mimo realnego wsparcia obok? To nie jest ruch, który pojawia się ot tak. A poza kamerami dzieje się większość! - napisał Karol.
Na koniec swojej obszernej wypowiedzi, z którą możecie zapoznać się poniżej, Karol wspomniał po raz kolejny o ekspertkach.
A co do ekspertek - mam szczerą nadzieję, że naprawdę mają czyste sumienie. Bo jeśli one również są wkręcone w ten mechanizm… to wcale by mnie nie zdziwiło, że wcześniejsze, właściwe osoby zrezygnowały z bycia częścią tego programu.
I coś jeszcze, tak całkowicie szczerze: kiedyś mówiłem, że wziąłbym udział w programie jeszcze raz. Dziś wiem, że się myliłem - podsumował.
Głos innej uczestniczki
Swoje zdanie na temat najnowszej edycji wyraziła także Kasia z szóstej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Zgodziła się z Karolem, podkreślając, że produkcja programu zbyt mocno wpływa na emocje i sytuacje przedstawiane w show. Zwróciła uwagę na to, że dla widzów może to być rozrywka, ale dla uczestników ma realne konsekwencje.
Bardzo trafnie to ująłeś. Widać, że patrzysz na ten program z większej perspektywy, a nie tylko przez pryzmat emocji, które podkręcają produkcję i montaż. Masz rację - łatwo zapomnieć, że dla nas to rozrywka na chwilę, a dla uczestników realne konsekwencje, które zostają z nimi na lata - napisała.
Podzielacie ich zdanie?