Piotr Adamczyk wprost o zarobkach w Hollywood: "Żyjemy MITEM ogromnych pieniędzy"
Piotr Adamczyk opowiedział o doświadczeniach w amerykańskim przemyśle filmowym. Aktor podkreślił, że praca za oceanem wymagała od niego przystosowania się do nowego tempa i stylu pracy. A jak jest z zarobkami? Tu też mówi wprost.
Polaków, którzy szukali spełnienia za oceanem, przybywa z roku na rok. Mowa nie tylko o "zwykłych śmiertelnikach", ale także o aktorach i aktorkach, którzy mają nadzieję w końcu spełnić hollywoodzki sen. Historia pokazuje jednak, że łatwo nie jest i często kończy się tylko na drobnych rolach.
Piotr Adamczyk o zarobkach w Hollywood. "Żyjemy mitem"
W Stanach Zjednoczonych szczęścia szuka także Piotr Adamczyk, któremu udało się jednak zagrać w kilku głośnych produkcjach. Mowa m.in. o jego roli w serialu "Hawkeye", czym jeszcze jakiś czas temu ekscytowali się rodacy. Jednocześnie wokół jego udziału w hollywoodzkich produkcjach narosło wiele mitów, w tym na temat rzekomych zarobków.
Zobacz także: Żona Piotra Adamczyka zagrała z Bradem Pittem. Karolina Szymczak wspomina: "Był nieśmiały. Bardzo się SPESZYŁ"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piotr Adamczyk w "Projekcie UFO": Nie musiałem starać się być śmieszny
Jak to wygląda naprawdę? O tym Adamczyk opowiedział w podcaście Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Aktor sam przyznaje, że wcale nie jest tak kolorowo, jak się wszystkim wydaje.
My żyjemy jakimś mitem ogromnych pieniędzy, które dostają gwiazdy, ale to tylko gwiazdy. Spełnianie marzeń amerykańskich do duża inwestycja - przyznaje. Aktorzy drugoplanowi, czy trzecioplanowi, którzy tam pracują, zajmują się innymi rzeczami. W Los Angeles każdy kelner, każdy kierowca [tu pada nazwa firmy - przyp.red.] jest aktorem.
Przy okazji napomknął, że gdy już trafił na plan w USA, to musiał nauczyć się innego podejścia do tego zawodu.
Tam po zakończeniu ujęcia, gdy czułem, że się pomyliłem, mówiłem: "I'm sorry". Oni odpowiadali mi: "Nie, nie przepraszaj! Wszystko, co robisz, jest super. Nie wolno ci przepraszać. To oni są dla ciebie". Musiałem się uczyć tego - mówi wprost. Sissy Spacek, która mnie chwaliła... Ja myślałem: "Dlaczego ona to robi? Bo ja źle gram? Musi mnie podbudować?". Bardzo musiałem walczyć ze złymi myślami, które miałem w głowie. Z drugiej strony ta przygoda dała mi to, jak Amerykanie patrzą na to. Tam nie ma błędów.
A jak już mowa o polskim akcencie w uniwersum Marvela, to Adamczyk ma też pewną pamiątkę po tej przygodzie.
Moim osobistym Oscarem jest statuetka Marvel Legends, bo mam figurkę ze swoją podobizną.