Polka była asystentką szejka: "Przyprowadził na śniadanie CHIRURGA PLASTYCZNEGO. Zrozumiałam, że to zaszło ZA DALEKO"
Praca dla bogatych szejków w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nadal wywołuje ogromne emocje i przede wszystkim ciekawość. Anna Kolasińska-Szemraj, która przez pół roku była asystentką szejka, chętnie opowiada o kulisach pracy i zdradza jej zaskakujące kulisy. W nowym wywiadzie przywołała absurdalną sytuację, która przydarzyła się jej podczas śniadania z szefem.
Anna Kolasińska-Szemraj dała się poznać jako prowadząca popularnego podcastu "Rozmowy w dresie", ale w ostatnim czasie furorę robi inna pozycja z jej zawodowego życiorysu. Polka pracowała bowiem przez 6 miesięcy dla arabskiego szejka, którego poznała jako stewardesa na pokładzie luksusowej linii lotniczej. Mężczyzna szybko zaproponował jej pracę, a o tym niezwykłym doświadczeniu opowiedziała w książce "Byłam asystentką szejka", która niedawno ukazała się na rynku.
Kulisy pracy u szejka
Jak zapewnia sama autorka, książka zawiera kilka fikcyjnych wątków, ale w dużej mierze wiernie oddaje realia pracy dla bogacza. Nie ukrywa, że obracanie się w ogromnym przepychu i otaczającym zewsząd luksusie było niezapomnianym doświadczeniem. Praca dla szejka miała też jednak swoje mroczne strony. W najnowszym wywiadzie dla serwisu WP kobieta, Kolasińska-Szemraj zdradziła, że dla obowiązków zawodowych musiała poświęcić niemal całe swoje życie prywatne, o które szejk chętnie wypytywał.
Z moim pracodawcą byłam praktycznie przez cały dzień - nie tylko w czasie pracy, ale i podczas śniadań, kolacji, zakupów. Czasem rozmawialiśmy o interesach, ale częściej o moim życiu. Pytał, czy mam chłopaka, jak wygląda moje mieszkanie i życie w Polsce, czy jestem szczęśliwa. Na początku myślałam, że po prostu chce mnie lepiej poznać, jednak z czasem zrozumiałam, że granica między życiem zawodowym a prywatnym jest w tej pracy bardzo cienka i że pomału zaczynam się w tym gubić - przyznaje w rozmowie z WP Kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Margielewski: szejkowie kupują, nie podrywają. Opisał, co od nich usłyszał
Przekraczanie granic w pracy
Relacje zawodowe z szejkiem zaczęły w końcu być coraz mniej komfortowe dla Polki. jedną z najbardziej absurdalnych sytuacji przywołanych w wywiadzie jest eleganckie śniadanie, na którym pojawił się chirurg plastyczny. Szejk bez ogródek zaproponował asystentce operację powiększenia biustu. W teorii wszystko oczywiście w trosce o nieskazitelny wizerunek pracownicy, która miała być również jego wizytówką. Dla Anna była to jednak czerwona flaga.
Najpierw to były właśnie pytania, które nie miały nic wspólnego z pracą. Potem wspólne śniadania, na których przestawaliśmy mówić o obowiązkach. Aż któregoś dnia mój szef zaproponował mi… operację biustu. I to nie był żart: przyprowadził na śniadanie najlepszego chirurga plastycznego z Paryża. Złożył mi konkretną propozycję. Wtedy zrozumiałam, że to wszystko zaszło już za daleko - wspomina w rozmowie z WP Kobieta autorka "Byłam asystentką szejka".
Po sześciu miesiącach pracy Kolasińska-Szemraj zdecydowała się na odejście od szejka i poświęcenie się życiu z partnerem. Pomimo poczucia, że nie będzie mogła wydostać się z bajkowego pałacu, który okazał się swego rodzaju więzieniem, szejk przyjął jej rezygnację i pozwolił odejść.
Miałam wtedy 27 lat. Byłam zakochana, dopiero co zaczęłam związek z moim obecnym mężem. Mieliśmy małego psa, którego widywałam tylko na zdjęciach. A pracując dla szejka, musiałam być dostępna cały czas. Nie było mowy o wyjściu do kina, weekendzie z rodziną czy zwykłym dniu "off". Ta praca pochłaniała wszystko. Byłam tylko tam, tylko w tamtym życiu. I bardzo długo miałam wrażenie, że nie mogę się z niego wydostać - tłumaczy.
Anna Kolasińska-Szemraj utrzymuje, że jej książka to nie tylko opowieść o luksusie, ale też przestroga. Myślicie, że jej opowieści zniechęcą młode dziewczyny przed pracą dla bogatych szejków?
Zobacz też: Była stewardessą i asystentką szejka. Polka ujawnia, od kogo dostawała "BEZPOŚREDNIE PROPOZYCJE"