Sandra Kubicka opisuje, co działo się z jej synem, zanim przyjechało pogotowie: "On zaczął PŁONĄĆ"
Sandra Kubicka postawiła dziś na baczność swoich odbiorców. Z samego rana opublikowała wiadomość ze szpitala, do którego trafił jej roczny syn. Po kilkunastu godzinach Leonard na szczęście wrócił do domu. Jego mama przedstawiła pełną historię wydarzeń.
Sandra Kubicka obficie relacjonuje codzienne życie Leosia, który świętował niedawno roczek w towarzystwie pogodzonych już rodziców. Zazwyczaj pokazuje go w trakcie codziennych zabaw i spacerów, choć na jej profilu znajdziemy też wiele fotograficznych wspomnień z ich częstych wyjazdów zagranicznych. Niestety, tym razem mały podróżnik przeżywał bardzo trudne chwile.
W sobotni wczesny poranek modelka połączyła się ze swoimi obserwującymi bezpośrednio ze szpitala. Okazało się, że stan zdrowia chłopca gwałtownie się pogorszył, wskutek czego jego znana mama nie zmrużyła oka przez całą noc. Na szczęście najgorsze jest już za nimi.
Sandra Kubicka jest już w domu z Leosiem
30-letnia, niezwykle aktywna użytkowniczka Instagrama poinformowała wieczorem, że wraz z synem opuścili już szpital. Korzystając z chwili wolnego chwyciła za telefon, by podziękować zatroskanym internautom za licznie nadsyłane pytania o jego stan zdrowia. Postanowiła odpowiedzieć zbiorowo, jednocześnie dając do zrozumienia, że na ten moment nie wyobraża sobie powiększenia rodziny.
Wyszliśmy ze szpitala i przez najbliższy czas mamy szpital domowy. Wszystko będzie dobrze, ale nie mogę patrzeć, jak on cierpi, gdy się źle czuje. To mnie kiedyś wykończy. Bycie mamą to jest inny poziom zmartwień. Przed ciążą mówiłam, że chcę mieć dwójkę albo trójkę, ale ja nie wiem, czy bym to dźwignęła emocjonalnie. Ten etap, kiedy małe dziecko nie jest w stanie powiedzieć, co je boli, a ty musisz się domyślać, jest dla mnie najgorszy. A pobieranie krwi albo zakładanie wenflonu u dziecka to są tortury... Chcesz pomóc, nie wiesz jak i widzisz tylko, jak twoje dziecko płacze - napisała przejęta mama.
Sandra Kubicka uzupełniła tekst nagraniem głosowym, na którym przytoczyła zdarzenia minionej nocy.
Może niektóre mamy pomyślą sobie, że spanikowałam, natomiast Leoś miał kilka miesięcy temu epizod z gorączką i dostał ataku. On nam odleciał, oczy mu się do tyłu wykręciły, dostał drgawek i przestał oddychać. Przez to musieliśmy być w szpitalu przez kilka dni. Jak już raz się coś takiego wydarzy, to trzeba być świadomym, że to już w organizmie jest i może się wydarzyć ponownie przy gorączce, więc przy dzieciach, które mają tendencję do ataków, trzeba zbijać gorączkę, już jak będzie 37,3 °C. Wczoraj Leoś dostał gorączki i ta gorączka zaczęła bardzo szybko rosnąć. Podawałam leki, zbijałam, tak jak w szpitalach zbijają okładami chłodnymi i robiłam wszystko, żeby mu pomóc, ale nic nie działało, absolutnie nic. On zaczął płonąć i ja, wiedząc, że on przy gorączce ma te ataki, a byłam z nim sama, po prostu zadzwoniłam po pogotowie. Panowie przyjechali i nas zabrali do szpitala. (...) Jak Leoś ma gorączkę, to wszyscy na baczność, dlatego nie spałam całą noc, czuwałam nad łóżeczkiem i obserwowałam, czy nie ma ataku, czy oddycha - kontynuowała.
Tuż po zdaniu relacji ze szpitalnych wydarzeń przeszła do codziennych zajęć - reklamowego kontentu, zachwalając serum na porost włosów.
ZOBACZ TEŻ: Sandra Kubicka rozprawia w "Dzień Dobry TVN" o relacji z Baronem: "Alek wspiera mnie CAŁY CZAS"
Z okazji 30. lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania aż kilkaset podwójnych biletów na wyjątkowy koncert sanah, który odbędzie się 19 września 2025 r. na PGE Narodowym. Pokaż swoją kreatywność i świętuj razem z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie 30lat.wp.pl/konkurs