Sandra Kubicka przez ostatnie dni szalała bez swojego męża, Barona, na wakacjach w Grecji. Modelka już na początku wyjazdu na wyspę Mykonos wyjaśniła, że z ukochanym wolą podróżować oddzielnie, bowiem nie zawsze są w stanie się dogadać. Dzieli ich chociażby muzyka w restauracjach.
Nieco więcej uwagi podczas urlopu Kubicka poświęciła śniadaniom w hotelach, które jej zdaniem zaczynają się zbyt wcześnie. Celebrytka wspomniała, że z tego powodu często trzeba się wcześniej szykować, nastawiać budzik i stresować. Dlatego tym razem wybrała obiekt, który serwuje śniadania do godziny 11:30.
Hotele, które rozumieją, że śniadanie na wakacjach powinno być do 11:30, wygrywają. Seriously, a nie jak niektóre do 10:00 i człowiek się spieszy rano, żeby się wyszykować, nastawia budzik i stresuje, żeby zdążyć zjeść śniadanie w spokoju (...). Jestem tu pierwszy raz, zawsze wybierałam w kółko ten sam hotel, a teraz wzięłam inny - stwierdziła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sandra Kubicka spaliła sobie nos na wakacjach
30-latka na wakacjach nie mogła odpuścić sobie smażenia się w promieniach słonecznych. Niestety wygląda na to, że modelka zapomniała nałożyć krem z filtrem na swój nos, przez co ten widocznie się spalił.
ZOBACZ: Sandra Kubicka byczy się w bikini na Mykonos, a czekający w domu Baron komentuje: "MAMASITA"
Kubicka dodała na Instagrama kilka fotek w bikini w panterkę, na których świeci nie tylko ciałem pokrytym opalenizną, ale i zaczerwienionym nosem. Zdjęcia zamieszczone zarówno w poście, jak i na Instastory, opatrzyła ważną radą.
Mój biedny nos. To jest znak dla was, by używać SPF na waszych nosach, gdy jesteście w Grecji - napisała.
Niezła wpadka?