Tomasz Iwan i Karolina Woźniak zostawili auto na chodniku przed jednym z hoteli w Warszawie. Na reakcję straży miejskiej nie trzeba było długo czekać. Były piłkarz zdążył odnieść się do sytuacji.
Tomasz Iwan, były reprezentant Polski w piłce nożnej, zadebiutował w kadrze w 1995 roku. Grał na pozycji pomocnika przez blisko siedem lat. Po zakończeniu kariery piłkarskiej pełnił funkcję dyrektora do spraw organizacyjnych reprezentacji. W ostatnich latach w mediach mówiło się o nim głównie w kontekście życia prywatnego. W 2021 roku ekspiłkarza zaczęto bowiem łączyć z Karoliną Woźniak, z którą niegdyś spotykał się Przemysław Saleta. Wkrótce zakochani zaczęli pojawiać się razem na branżowych imprezach i chwalić się łączącym ich uczuciem. Przypominamy, że wybranka serca 54-latka prowadzi galerię sztuki, sprzedaje autorskie perfumy i ma na swoim koncie sesje do magazynów dla panów.
Niedługo o parze znów będzie nieco głośniej. Tomek i Karolina zdecydowali się bowiem wystąpić w nowej edycji "Afryki Express". Ostatnie tygodnie spędzili więc na planie hitowego show TVN.
Choć zakochani są już od pewnego czasu w Polsce, ewidentnie w niektórych aspektach wciąż żyją afrykańskimi realiami. Ostatnio zapomnieli np. kilku przepisów z obowiązującego w naszym kraju kodeksu ruchu drogowego. Stołeczni paparazzi uchwycili bowiem na zdjęciach, jak Iwan zostawia auto w miejscu do tego nieprzeznaczonym, a dokładnie na chodniku przed wejściem do jednego z hoteli na Powiślu. Parkowanie w wykonaniu emerytowanego sportowca zwróciło także uwagę straży miejskiej. Eksreprezentant Polski przekonał się, że funkcjonariusze nie mają litości nawet dla znanych osób. Stanowczy strażnicy nie tylko poprosili go o wyjaśnienia i przestawienie samochodu, ale i wypisali mandat.
W rozmowie z "Faktem" Tomasz próbował tłumaczyć się z całej sytuacji.
To była wyjątkowa sytuacja. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy hotelu Barcelo, od strony głównego wejścia, gdzie razem z moją partnerką Karoliną wieszaliśmy obrazy i inne dzieła sztuki. Mieliśmy zgodę od hotelu, wszystko było wcześniej uzgodnione - wyjaśnił, dodając, że mimo to bez dyskusji przyjął karę.
Stały tam dwa samochody, Karolina, która prowadzi niedaleko swoją galerię sztuki, dogadała się z dyrekcją i dostaliśmy zielone światło, bo inne wjazdy były w tym czasie zablokowane. Pomagałem jej, więc zaparkowaliśmy od frontu na krótki moment. Strażnik miejski mnie nie rozpoznał, mandat przyjąłem bez dyskusji. Bo choć sytuacja była wyjątkowa, nie zamierzam usprawiedliwiać stania na zakazie - podkreślił
Jesteście pod wrażeniem jego postawy?