TYLKO NA PUDELKU: Katarzyna Zillmann odpowiada na "wyzwanie" od Pavlović, żeby zatańczyła w sukience i szpilkach: "Ubiór nie czyni człowieka"
W niedzielę Iwona Pavlović publicznie zapytała Katarzynę Zillmann, czy przyjęłaby jej wyzwanie i zatańczyła na parkiecie w sukience i szpilkach. W rozmowie z naszą reporterką sportsmenka odniosła się do tej prośby.
Za nami kolejny odcinek "Tańca z Gwiazdami", a decyzją widzów z programem pożegnali się Aleksander Sikora i Daria Syta. Jedną z lepiej ocenionych par wieczoru były natomiast Katarzyna Zillmann i Janja Lesar, które zobaczymy na parkiecie za tydzień. Sporo mówi się jednak o tym, co miało miejsce po ich występie.
Katarzyna Zillmann odpowiada na "wyzwanie" od Iwony Pavlović
W niedzielę Zillmann i Lesar odtworzyły choreografię Jacka Jelonka i Michała Danilczuka, czyli pierwszej jednopłciowej pary męskiej w historii polskiej edycji "Tańca z Gwiazdami". Po występie opiniami podzielili się jurorzy, jednak Iwona Pavlović na tym nie poprzestała. Nieoczekiwanie rzuciła Kasi dość osobliwe wyzwanie. Poszło o ubiór.
Ja mam Kasiu jedną prośbę. Oczywiście ty nie musisz, bo ja tu nie jestem od tego, żeby coś ci kazać zrobić. Czy dałabyś się namówić, żeby zatańczyć w jakiejś piękniej sukni, twojego projektu nawet, i w butach na obcasie?
Ja myślę, że kobiecość możemy definiować my - kobiety
Mnie nie chodzi wcale o kobiecość, bo można być w dresie i bez butów, właśnie nie. Tylko skoro tańczą dziewczyny tak i tak, może byś dała się namówić?
Lubię wyzwania, ale ja odrzucam takie stereotypy kobiecości i męskości, jako wyzwanie mogę to potraktować, ale nie sądzę, że będę się czuć bardziej kobieco niż teraz
Zobacz także: Widzowie OBURZENI werdyktem w "TzG": "To jest chyba jakiś ŻART". Wskazują, kto ich zdaniem powinien opuścić program
Zachowanie jurorki jest o tyle zaskakujące, że wcześniej nie miała podobnych zastrzeżeń do innych uczestników, a kobiecość powinna definiować indywidualnie każda kobieta i sukienka czy szpilki nie mają tu nic do rzeczy. A co na to sama Zillmann? O to zapytała nasza reporterka, Simona Stolicka.
Absolutnie szanuję panią Iwonę, doceniam każdą jej uwagę. Takie pytania o sukienkę, myślę, że to jest dość łatwo wytłumaczalne. Sukienka kojarzy się z kobiecością i może to by było jakieś fajne wyzwanie, ale ja nie chciałabym do tego podejść, że tę sukienkę założyłabym, bo brakuje mi kobiecości. To ja definiuję kobiecość, bo jestem kobietą - mimo mojego dzisiejszego szarmanckiego stroju "na Jacka Jelonka" wciąż czuję się bardzo dobrze. Nie mam żadnych kompleksów związanych z brakiem kobiecości
Taneczna partnerka Kasi zapewnia, że nie odebrały tej uwagi Pavlović negatywnie i jej zdaniem jurorzy po prostu wyszukują sportsmence nowe wyzwania, żeby mogła się sprawdzić.
Też mi się wydaje, że oni tak trochę szukają i wyzwania rzucają Kasi, bo najpierw było tak, że powinna być bardziej delikatna, no teraz była bardzo delikatna, tak? No teraz idziemy dalej, że być może sukienka. Nie wiem, czy ta sukienka coś da. Jeżeli poczujemy, że chcemy zatańczyć w sukience, bo coś chcemy zamanifestować, po prostu będzie sukienka, a jak nie, to nie. Wątpię, żeby była. Nie widzę teraz tej możliwości, ale...
Z kolei sportsmenka nie wyklucza takiej możliwości. Zrobiłaby to jednak nie dla Iwony Pavlović, a swoich fanów.
Nie wiem, czy to jest aż tak ważne, bo ubiór nie czyni człowieka. To jest absolutnie drugorzędna sprawa. Cieszę się, że dzisiaj na parkiecie pokazałyśmy tę inną stronę, wrażliwość, te wszystkie przeniesienia, uniesienia. (...) Nie wiem, może zrobimy jakąś ankietę na Instagramie, co? Bo ja naprawdę mam otwartą głowę na bardzo dużo możliwości, tylko nie chciałabym podejść do tej sukienki jako do czegoś, co nagle zmieni mnie w kobietę, bo absolutnie nie czuję, żeby mi tej kobiecości brakowało, bo to ja definiuję kobiecość i zawsze będę to powtarzać. Po prostu też jestem tu po to, żeby te stereotypy przełamywać i pokazywać, że nie musimy chodzić w tych sukienkach, drogie panie
W rozmowie z nami Kasia skomentowała też oceny jurorów, którzy byli dziś nieco mniej łaskawi niż ostatnimi czasy. Miały się nawet pojawić łzy, co Zillmann omówiła przed naszą kamerą. Zapraszamy do obejrzenia video.