Jennifer Lopez powraca do Polski po 13 latach przerwy. Jej koncert odbędzie się 25 lipca 2025 roku na PGE Narodowym w Warszawie, w ramach trasy "Up All Night Live in 2025". Ceny biletów zaczynają się od 370 zł za miejsce na płycie, a najdroższe pakiety VIP kosztują 950 zł. W sprzedaży pojawią się także specjalne wejściówki dla największych fanów artystki, którzy będą chcieli osobiście spotkać się ze swoją idolką i zrobić sobie z nią pamiątkowe zdjęcie. Za taką przyjemność trzeba zapłacić 5500 zł - co ciekawe, nie obejmuje ona biletu wstępu.
Jak można się domyślić, wywołało to oburzenie wśród fanów Lopez.
To skandal, że w tej cenie nie ma biletu wstępu choćby na płytę; Cena zabójcza; Przegięcie pałki i tyle; Szkoda, że nie 50 tysięcy - mogliśmy przeczytać w komentarzach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cenami za spotkanie z Jennifer Lopez oburzona jest również Gosia Andrzejewicz - ta sama, która w ubiegłym roku zachęcała do subskrypcji swojego kanału na Instagramie za 20 zł, publikując zdjęcie piersi, które, jak się później okazało, nie należały do niej. Jak przyznała, od początku swojej kariery ceni sobie bezpośredni kontakt z fanami i nigdy nie pobierała opłat za wspólne zdjęcia.
Zadziwiające, jak działa dzisiejsza narracja medialna. J.Lo - znana wokalistka - inkasuje 5500 zł za jedno zdjęcie z fanem podczas spotkania "Meet and Greet". Takie spotkanie nie obejmuje ceny biletu na koncert artystki - i nikt nie widzi w tym problemu. Cisza, pełne zrozumienie - "biznes to biznes". Tymczasem ja od początku mojej kariery po koncercie zostaję z fanami przez godzinę (i robię zdjęcia ZA DARMO z każdym, kto chce), nagle jestem atakowana za to, że sprzedaję spersonalizowane filmiki z życzeniami za 300 zł. 300 zł za coś, co wymaga przygotowania, czasu, makijażu, stylizacji i pełnego zaangażowania - napisała oburzona.
Co na to fani? Wielu z nich zgodziło się z Andrzejewicz, część z nich zwróciła jednak uwagę na pewną różnicę.
Jest popyt, jest podaż - w czym problem? Oczekujesz teraz poklasku, że ty rozdajesz za darmo? Nie porównuj się do Jennifer Lopez. Odkąd pamiętam meet&greet od lat miały największe gwiazdy i kosztowały one gruby hajs, właśnie dlatego, żeby nie było tłumów; Przecież twój tata też prowadził fun club Gosiomaniaków w latach twojej świetności i kosztowało to kupę kasy; Ale ty nie jesteś Jennifer Lopez... czytamy.