Rok temu podczas kręcenia Czerwonego punktu z Ewanem McGregorem w roli głównej na planie produkcji zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Operator kamery Petro Aleksowski został postrzelony przez weterana GROM-u z ostrej amunicji. Do dziś nie wyjaśniono okoliczności wypadku, nie wiadomo również dlaczego były żołnierz miał prawdziwy karabin zamiast atrapy.
Od tamtego czasu sprawa nieco przycichła, do czego zapewne przydała się nagła popularność Patryka Vegi, który z Czerwonego punktu przerzucił się na mniej ambitne dzieła pokroju Botoksu i Kobiet Mafii. Dzisiaj Vega uchodzi za jednego z najpopularniejszych reżyserów, ale jakoś nie lubi wspominać o tajemniczym wypadku na planie swojej produkcji.
Poszkodowany Petro Aleksowski udzielił właśnie wywiad Wirtualnej Polsce, w którym zwierzył się, że produkcja filmu nie przewidziała, że na planie może dojść do wypadku nawet podczas fikcyjnej strzelaniny i nie ubezpieczyła swoich pracowników na wypadek postrzału...
Okazało się, że ubezpieczenie nie obejmuje... postrzału. Nikt z organizatorów produkcji filmu nie przewidział, że jeśli na planie ktoś będzie strzelał, to ktoś inny może zostać ranny - opowiada mężczyzna. Teraz chcę tylko wyzdrowieć. Mój 8-letni synek cierpi, bo nie ma aktywnego ojca. Ludzie winni zdarzenia zepsuli radość dzieciństwa mojemu dziecku. Synek cały czas chce grać w piłkę, czy iść na basen. Ten wypadek, ten postrzał to dramat mojej rodziny, nie tylko mój.
Aleksowski ma poważne kłopoty: prawie codziennie chodzi na kosztowną rehabilitację, która nie daje pewności, czy kiedykolwiek wróci do pełnej sprawności. O pracy na planie też póki co nie ma mowy.
Nerwy w stopie są uszkodzone i nie wiadomo, czy sprawność wróci. Niemal codziennie mam rehabilitację - mówi Aleksowski. Lekarze mówią, że żołnierze, którzy zostali ranni na przykład w Afganistanie, dochodzą do zdrowia 5-10 lat. Mnie postrzelono z takiej samej broni, więc jeszcze kilka lat leczenia przede mną. Nie wiadomo, ile dokładnie i ile będzie kosztowało.
Okazuje się, że pomocną dłoń wyciągnął do niego... Patryk Vega. Reżyser wpłacił pieniądze na rehabilitację operatora:
Patryk jako jedyny mi pomógł i wpłacił pieniądze. Proponował kolejne, ale na razie odmówiłem. Nie wiem, czy robi to z potrzeby serca, z powodu tego, że od dawna się znamy i jesteśmy kolegami, czy też z powodu tego, że w razie procesu będzie jedną ze stron i chce się w ten sposób zabezpieczyć. Ani producent filmu, ani właściciel firmy, która robiła tę produkcję, nie pomogli. Jeden z nich pojawił się w moim domu i stwierdził, że nie da mi pomocy finansowej i bardzo mi współczuje - mówi.
Miesięcznie mężczyzna wydaje 6 tysięcy złotych na rehabilitację i dojazdy na badania. Vega wpłacił Aleksowskiemu 100 tysięcy złotych.