O Justinie Bieberze głośno jest ostatnio głównie w kontekście hucznego ślubu z Hailey Baldwin. Kanadyjczyk i jego żona kilka dni temu zdecydowali po raz drugi stanąć na ślubnym kobiercu. Gwiazdorska para pobrała się w Karolinie Południowej w otoczeniu ponad 150 gości.
Zobacz: Justin Bieber i Hailey Baldwin pobrali się. Wzięli udział w pięknej sesji dla "Vogue" (FOTO)
W związku z zaślubinami zarówno Justin jak i Hailey nie oszczędzali na biżuterii. Oprócz drogocennych obrączek wartych tysiące dolarów kanadyjski piosenkarz sprawił sobie bajecznie drogi zegarek. Gadżetem nie omieszkał pochwalić się za pośrednictwem Instagrama. Jak donosiliśmy kilka dni temu, cena modelu, który kupił sobie Bieber, może sięgać nawet 400 tysięcy złotych.
To jednak nie koniec prezentów, które zafundował sobie gwiazdor. Krótko przed weselem 25-latek wszedł w posiadanie pary egzotycznych kotów. Sushi i Tunę, bo tak wabią się nowi pupile gwiazdora, zakupił od hodowcy z Illinois za prawie… 140 tysięcy złotych. Podekscytowany wokalista zdążył już nawet założyć kotkom profil na Instagramie, do którego zaobserwowania zachęcał swoje 119 milionowe grono obserwatorów.
Jak donosi portal Page Six, Justin naraził się najpopularniejszej organizacji zajmującej się prawami zwierząt. Wiceprezes PETA w rozmowie z tabloidem skrytykowała zakup popularnego muzyka:
Justin Bieber mógł zainspirować swoich fanów na całym świecie, by ratowali zwierzęta, adoptując kota z lokalnego schroniska dla zwierząt. Zamiast tego wolał jednak zaspokoić niebezpieczne zapotrzebowanie na hybrydy kotów domowych, tym samym przyczyniając się do problemu niezdrowego zwiększania populacji zwierząt. Swoim zachowaniem udowodnił, że jeśli chodzi o pomoc zwierzętom, jego stanowisko brzmi: "Mam to gdzieś" - stwierdziła stanowczo Lisa Lange.
Według organizacji Savannah Cat Association posiadanie tego typu zwierząt jest w większości stanów ograniczone lub zakazane. Trzymanie w domu tych egzotycznych kotów dozwolone jest jedynie w Kalifornii i Karolinie Południowej.
Oburzony krytyką PETA Justin zdecydował się odpowiedzieć. Poświęcił tematowi kilka postów opublikowanych na Instastories:
PETA, skupcie się na prawdziwych problemach, takich jak kłusownictwo czy maltretowanie zwierząt - zaczyna poirytowany gwiazdor. Naskakujecie na mnie, bo kupiłem określony rodzaj kota? Nie przeszkadzało Wam, gdy pojawił się mój pies Oscar, który też nie jest ze schroniska. Każde zwierzę, które posiadamy musi być uratowane? Wierzę w adopcje uratowanych zwierząt, ale myślę, że każdy ma swoje preferencje i po coś są hodowcy - tłumaczy i dodaje na zakończenie: PETA, zajmijcie się plastikiem w oceanie i zostawcie moje piękne koty w spokoju!
Kto ma rację?
**_
_**