Batalia sądowa "Kurzpków" ze Smaszcz: "Takiego prania brudów, jak w wykonaniu Pauliny, nie widzieliśmy chyba nigdy" (OKIEM PUDELKA)
Święta to czas dla rodziny i najbliższych, a czasami i moment na podanie sobie rąk na zgodę i pojednanie. W show-biznesie są jednak (eks) pary, które za prędko jajeczkiem się nie stukną… W naszym podsumowaniu "Okiem Pudelka" próbujemy nadążyć za rozkładem celebryckich małżeństw i sprawdzamy, czy powiedzenie "zejść na ziemię" nabrało nowego znaczenia dzięki znanej piosenkarce. Domyślacie się już o kim przeczytacie tym razem?
Są ludzie, którzy przysięgają sobie przed ołtarzem, ale życie te obietnice czasami weryfikuje i z tych wzniosłych słów niewiele zostaje. Ale nie ona. Oj, nie… Kiedy Paulina Smaszcz przysięgała Maciejowi Kurzajewskiemu, że go "nie opuści aż do śmierci", to okazało się nie tyle obietnicą, co groźbą, którą sumiennie realizuje nawet po rozwodzie.
Paulina Smaszcz pierze brudy jak nikt inny w show-biznesie
Ponad 5 lat temu Paulina i Maciej spotkali się na sali sądowej, by rozwiązać - jak zapewniali - w zgodzie swoje małżeństwo i każde z nich poszło w swoją stronę. Ostatecznie celebrytka zdecydowała się zawrócić za byłym mężem i jako niechciana towarzyszka podróży trwać u jego boku. Tak intensywnego i konsekwentnego prania brudów, jak w wykonaniu Smaszcz, nie widzieliśmy w polskim show-biznesie chyba nigdy, a to jeszcze nie koniec tej fascynującej podróży. Eks-małżonkowie ponownie spotkali się w sądzie i tym razem o zgodzie nie ma mowy - w miniony wtorek rozpoczął się proces, w którym Katarzyna Cichopek, obecna partnerka Kurzajewskiego, oskarża Smaszcz o naruszenie dóbr osobistych. Polskie sądy widziały już wiele, ale coś nam mówi, że po spektaklu, który bez wątpienia zafunduje im Kobieta Petarda, niejeden sędzia uda się w stan spoczynku…
Atmosfera na sądowym korytarzu była oczywiście napięta, a Kurzajewski i Smaszcz nie podarowali sobie nawet groźnych spojrzeń. Czyli to jednak możliwe? Istnieje taki scenariusz, w którym Paulina ignoruje byłego męża?! Ależ to byłby piękny świat, gdyby tylko ten ze wszech miar niesłychany koncept wdrożyć do codziennej rzeczywistości. Na to jednak nie możemy liczyć - Smaszcz podziękowała fankom za słowa wsparcie, "ujawniając" przy okazji, że romans jej eks-męża z Cichopek zaczął się już w 2019 podczas nagrań do programu "Czar par". Kiedyś być może ta informacja zrobiłaby ogromne wrażenie, ale obawiamy się, że ten czar już dawno prysł. O co tak naprawdę walczy Paulina? Jaki jest jej cel? Bo te wszystkie okrągłe słówka, że robi to dla skrzywdzonych i oszukanych kobiet to takie zimne i przeżute już kąski, po które nikt się nie schyli. Jej misja od początku wydaje się jasna: kompromitować, uprzykrzać życie, pozbawiać kontraktów i nie pozwolić oddychać. A przy okazji dusimy się w tym pleśniejącym od żenady bigosie wszyscy…
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczorowska i Gurłacz o odpadnięciu Kurzajewskiego. Jak zareagowali na pytanie o wywiad Smaszcz?
Romanse Macieja Peli
Głowę popiołem posypał za to Maciej Pela, który zaliczył chyba najbardziej intensywny medialnie tydzień w swoim życiu. Eks-partner Agnieszki Kaczorowskiej najpierw otworzył się w rozmowie z Cezarym Wiśniewskim z Pudelka, gdzie m.in. przyznał, że jego związek z tancerką rozpoczął się, gdy był jeszcze zaręczony z inną kobietą i zamierza ją wkrótce za to przeprosić. Niby lepiej późno niż wcale, ale może jednak tym razem to "wcale" byłoby lepszym pomysłem? Tak czy inaczej, Pela w męczeńskim duchu Wielkiego Tygodnia jeszcze wielokrotnie bił się w serce, m.in. po publikacji zdjęć, na których uwieczniono jego czułości z Paulą Wicherską z "Love Never Lies". Na jaw wyszedł również (zakończony już) romans Macieja z gwiazdką "The Voice of Poland", Izą Płóciennik. Patrząc na to, ile formatów reality-shows produkuje polska telewizja, śmiemy twierdzić, że Pela kolejnej wybranki nie będzie musiał długo szukać. Kręcił się już przecież za kulisami "You Can Dance"…
Żartować można by jeszcze długo, ale w całym tym zamieszaniu Pela zdobył się na niecodziennie wśród celebrytów wyznanie. "Zawiodłem, bo nie radzę sobie z nową sytuacją życiową" - tłumaczył na Instagramie. Taki przebłysk orzeźwiającej autorefleksji jest tak zwyczajnie, po ludzku, ujmujący. Czy warto gubić się i nie radzić na oczach milionów? A może jednak ta publika i emocjonalny ekshibicjonizm sprawiają, że droga do wyjścia na prostą jest coraz bardziej kręta? Zostawiamy Macieja z tymi pytaniami i mamy nadzieję, że pochyli się nad nimi zajadając świątecznego mazurka. Jego przykład pokazuje, że nadmierny flirt z mediami to bilet w jedną stronę i to nigdy nie jest spokojny lot, a o bolesną kraksę jest bardzo łatwo.
Katy Perry w kosmosie
Na koniec nie możemy nie wspomnieć o jednym z najbardziej absurdalnych wydarzeń tego tygodnia. Mówi się, że gwiazdy mają "ego z kosmosu" i nie jest to już tylko barwna metafora. Oficjalnie żyjemy w świecie, gdzie na nasze telefony pewnego dnia przyszło powiadomienie "Katy Perry wystrzelona w kosmos" i nie dotyczyło wcale białych imprez u P. Diddy’ego. Piosenkarka, która w ostatnich latach ma problemy z odgrzaniem swojej dawnej świetności na rynku muzycznym, postanowiła skorzystać z oferty Jeffa Bezosa i jego firmy Blue Origin i polecieć "w kosmos" z pięcioma innymi kobietami ze świata rozrywki, nauki i biznesu. 11-minutowy lot był relacjonowany z pompą i pietyzmem godnym największych przełomów w nauce, a przed startem rakiety swoimi refleksjami z widzami dzieliły się m.in. Oprah Winfrey i Khloe Kardashian. Miało być kosmiczne wydarzenie, wyszła kosmiczna klapa.
Galaktyczna turystyka to przyszłość najbogatszych, ale wzorem "Igrzysk Śmierci", my maluczcy, zmagający się z rosnącymi kosztami życia, kryzysem mieszkaniowym i nadciągającą katastrofą klimatyczną, możemy ją jedynie grzecznie podziwiać z naszego Dystryktu 11-go. Lot Perry i jej koleżanek był reklamowany jako feministyczne wydarzenie i nadzieja dla milionów kobiet na całym świecie, że niemożliwe nie istnieje. Niestety, udowodnił jedynie, że wypełniacze i kwas hialuronowy nie migrują w kosmosie, a mejkap na okazję przebywania w stanie nieważkości najlepiej utrwali sprej za niecałe 10 dolarów, bo z takiego cuda skorzystała właśnie Katy. Czy Amerykanie obchodzą Lany Poniedziałek? Bo wypadałoby komuś wylać na łeb wiadro zimnej wody…
ZOBACZ TEŻ: Emily Ratajkowski i Oliva Wilde grzmią po 11-minutowym locie kobiet w kosmos: "NISZCZĄ PLANETĘ!"