Burza wokół Katarzyny Zillmann i jej rzekomego romansu trwa: "To pokłosie homofobii i podwójnych standardów wobec osób LGBT" (OKIEM PUDELKA)
Mijający tydzień upłynął nam pod znakiem kontrowersji - oburzaliśmy się na romanse, głupawe odzywki i gwiazdorskie skąpstwo. W "Okiem Pudelka" bierzemy pod lupę najgłośniejsze wydarzenia ostatnich dni - wiecie już o kim przeczytacie tym razem?
Afera wokół Katarzyny Zillmann
Za nami jubileuszowa edycja "Tańca z Gwiazdami" i można śmiało powiedzieć, że z okazji 20. rocznicy show uczestnicy zafundowali widzom wszystko to, z czego program zdążył przez te dwie dekady zasłynąć: widowiskowe występy, kontrowersyjne decyzje jurorów, głośne skandale i zaskakujące rozstania. A w zasadzie jedno rozstanie -Katarzyna Zillmann podtrzymała niechlubną tradycję "TzG" i jej związek z Julią Walczak rozpadł się w trakcie trwania programu. Początkowo ukochana wioślarki mocno ją wspierała w tanecznych zmaganiach, pojawiała się na próbach i dopingowała partnerkę podczas odcinków na żywo. Do czasu… W pewnym momencie fani show zaczęli zauważać pewną korelację - choreografie Zillmann i Janji Lesar stawały się coraz odważniejsze i namiętne, a Walczak przestała przychodzić do studia Polsatu. Wnioski nasuwały się więc same, a dzień po wielkim finale "TzG" Julia potwierdziła, że nie są już z Kasią razem. "Przypadkowo" zbiegło się to ze zdjęciami paparazzi z after party, podczas którego Kasia i Janja śmiało demonstrowały, że łącząca je na parkiecie chemia, nie opuszcza ich wraz z wyłączeniem telewizyjnych kamer.
Plotki o romansach w "Tańcu z Gwiazdami" nie są niczym nowym i są już niemal wyczekiwaną tradycją. Tym razem jednak fascynacja potencjalnym zbliżeniem uczestniczek show ma mocno homofobiczny wydźwięk i nie oburza nas już tylko sama wizja rzekomej zdrady, ale fakt, że chodzi tutaj o dwie kobiety. "Co gorsza", jedna z nich jest w związku z mężczyzną, więc łatwo tu o nudną już kliszę o lesbijce, która uwodzi nieco starszą kobietę, oferując jej ekscytującą przejażdżkę w nieznane. Oburzeni są wszyscy od prawa do lewa - konserwatyści z oczywistych powodów, ale wtóruje im również część społeczności LGBT+, która upatruje w skandalu obyczajowym strat wizerunkowych dla wszystkich osób homoseksualnych. No bo jak to, tyle lat tłumaczymy, że "jesteśmy tacy sami", mamy w końcu swoją "reprezentantkę" w telewizji, a ona wywija taki numer i tylko udowadnia homofobom, że homoseksualność jest tożsama z rozwiązłością, degrengoladą i przelotnymi związkami?!
Taka reakcja to oczywiście pokłosie homofobii i przekonania, że na równe prawa trzeba "zasłużyć", wyzbywając się wszystkiego, co może być widziane jako skaza. Jest to nie tylko niewykonalne, ale i nie ma większego sensu, podobnie jak idea, że Zillmann jest czyjąkolwiek ambasadorką. Owszem, jej obecność w mediach to część reprezentacji osób LGBT+, która zwiększa ich widzialność, ale jej ewentualne "potknięcia" w życiu prywatnym czy romanse nie są dowodem na to, że osoby homoseksualne nie potrafią tworzyć związków. Tak samo jak bogate uczuciowe CV Agnieszki Kaczorowskiej nie świadczy o tym, że hetero blondynki mają luźne podejście do wierności. Moralna ocena ich zachowań to jedno, ale tylko w przypadku Zillmann prowadzi to do szeroko zakrojonych ocen konkretnej części społeczeństwa i chyba nie jest trudno zgadnąć dlaczego. Jeśli afera wokół wioślarki cokolwiek udowodniła, to tylko jedno - że faktycznie wszyscy jesteśmy tak samo podatni na namiętności i bodźce z zewnątrz.
Zobacz także: Julia Walczak wydała oświadczenie W SPRAWIE ROZSTANIA z Katarzyną Zillmann! "W poniedziałek działałam pod wpływem emocji"
Kuba Wojewódzki znów dziaduje
Najstarszy chłopiec w trampkach w Polsce jest ostatnio stałym gościem naszych podsumowań, ale to dla niego raczej wątpliwe wyróżnienie. A dla nas jeszcze bardziej wątpliwa przyjemność… Kuba Wojewódzki panicznie boi się odejść w zapomnienie i ma ku temu powody - rynek mocno się zmienił, a "ostre wywiady" z gwiazdami, podczas których prowadzący nieustannie im przerywa i wchodzi w rolę jurnego wujka, tracą swoją publiczność. Bo ta dojrzewa i ma w końcu wybór: szeroką ofertę dziennikarzy i podcasterów proponujących jakościowe rozmowy "o czymś", zamiast ping ponga obliczonego na nagłówki i "mocny" fragment do zwiastuna.
Zobacz także: Viki Gabor spięła się z Kubą Wojewódzkim. Poszło o "żart" 62-latka: "Rozumiem, że na co dzień jesteś BARDZO OKRĄGŁA..."
W ostatnim odcinku swojego show Kuba znów dopiął swego i dostał viralowy moment, ale ponownie stawiający go w mało pozytywnym świetle. Wojewódzki uznał za stosowne skomentowanie wyglądu goszczącej u niego Viki Gabor, do której rzucił, że "na co dzień jest bardzo okrągła" - w odpowiedzi na jej żart, że zmęczyła się śpiewaniem w gorsecie. 18-letnia piosenkarka szybko mu odparowała i pouczyła, że takie komentarze nie są na miejscu, ale Wojewódzki oczywiście niewiele zrozumiał i brnął w swoje rubaszne podśmiechujki, że to przecież tylko niewinny żarcik.
Siedząca w studiu Dorota Szelągowska próbowała mu grzecznie wytłumaczyć, że jego styl i "poczucie humoru" nie przystają już do naszych czasów, niestety bezskutecznie. Kuba, skonfrontowany z prostą prawdą o sobie, może się tylko nerwowo zaśmiać, bo Szelągowska przeczytała go celnie i boleśnie - samozwańczy król telewizji zatrzymał się na czasach swojego "panowania" czyli wczesnych latach 2000. Jest tylko jeden problem - to już nie działa i na pewno nie bawi, a jedynie żenuje. Więc albo stary pies nauczy się nowych sztuczek, albo pozostanie mu szczekanie w próżnię…
Anna Lewandowska oberwała rykoszetem
Premiera nieautoryzowanej biografii Roberta Lewandowskiego okazała się dla portali plotkarskich studnią bez dna. Książka "Lewandowski. Prawdziwy" Sebastiana Staszewskiego, choć skupiona na piłkarzu, nie mogła oczywiście zignorować jego sławnej małżonki. Niestety dla Ani, oberwała ona rykoszetem - przytaczane anegdoty i historie nie stawiają jej w piekielnie pozytywnym świetle, a jedynie utwierdzają krążące o niej stereotypy. Że ma fioła na punkcie zdrowej żywności, który zamiast wzbudzać podziw, może męczyć lub być co najwyżej tematem do żartów, że jest równie oszczędna, co mąż, obdarowując pracowników skromnymi bonami i prezentami z drugiej ręki... No, faktycznie - ktoś znalazł widelec w kuchni i odkrył, że milionerzy są skąpi. Szok!
Zobacz także: Anna Lewandowska karmiła reprezentację. Glik nie wytrzymał: "Jeszcze niech zaczną nam podawać BEZGLUTENOWĄ WÓDKĘ"
Lewandowska przyjęła swoją zwyczajową taktykę czyli milczenie. Dla niektórych to znak, że nie ma z czym dyskutować i sytuacje opisane w książce są prawdą, dla innych to po prostu mądra strategia w budowaniu wizerunku. Jakakolwiek reakcja trenerki przedłużyłaby życie tym historyjkom i tylko niepotrzebnie je wzmocniła. Pozostawione sobie przepadną w odmęcie kolejnych mniej lub bardziej głośnych doniesień, bo jeśli chodzi o Lewandowskich, to jedno jest pewne - medialnego spokoju prędko nie zaznają. To w końcu jedyna rzecz, której nie da się kupić.
Zobacz także: Anna Lewandowska "nagradzała" pracowników kartami podarunkowymi na 100 zł? "Jakby ktoś zrzucał ci ze stołu OKRUSZKI"