Anna Lewandowska "nagradzała" pracowników kartami podarunkowymi na 100 zł? "Jakby ktoś zrzucał ci ze stołu OKRUSZKI"
Anna Lewandowska jest równie "oszczędna" co Robert? Autor nieautoryzowanej biografii o piłkarzu twierdzi, że jego żona skąpiła (?) na premiach dla swoich pracowników i na święta dawała im... karty podarunkowe.
Premiera książki "Lewandowski. Prawdziwy" Sebastiana Staszewskiego już za nami, a sama publikacja od pierwszych dni wywołuje spore poruszenie. Trudno się dziwić, bo autor nieautoryzowanej biografii serwuje wgląd w życie Roberta Lewandowskiego znacznie głębszy niż fani mogli dotąd przypuszczać. Wspomina o zarzutach dotyczących braku empatii, analizuje relacje małżeńskie Lewandowskiego, a także opisuje sytuacje, które miały budzić w szatni sporo emocji, w tym żarty z memów przedstawiających tańczącą bachatę Anię.
Marina ujawnia, jakiego Wojtka zobaczymy w filmie i zdradza, jaki Szczęsny jest prywatnie. "Miałam duży wpływ na jego losy"
Lewandowscy dają znajomym "prezenty z recyklingu"?
Jak już się dowiedzieliśmy z książki Staszewskiego, piłkarz należy ponoć do osób bardzo "oszczędnych", co udowodnić miał nie tylko prosząc znajomych o dołożenie się do imprezy urodzinowej po 50 euro. Na podstawie "Lewandowski. Prawdziwy" możemy spekulować, że w kwestii ostrożnego wydawania pieniędzy sportowcowi wtóruje także żona. Mowa tym razem o sytuacjach prywatnych, jak prezenty dla bliskich. Najpopularniejsze małżeństwo polskiego show-biznesu ma podobno tendencję do wręczania "podarków z recyklingu".
Potwierdza to wielu rozmówców autora, którzy przekonują, że wpływało to nawet na prezenty, które Robert z Anią wręczali znajomym czy pracownikom. Jeden z nich przyznaje z rozbawieniem, że obdarowywani czasami orientowali się, iż w paczkach były podarunki składające się z darmowych gadżetów albo przedmiotów, które Lewandowscy dostali od sponsorów
ZOBACZ TAKŻE: Anna Lewandowska karmiła reprezentację. Glik nie wytrzymał: "Jeszcze niech zaczną nam podawać BEZGLUTENOWĄ WÓDKĘ"
Anna Lewandowska dawała premie w postaci kart za 100 zł?
Na tym jednak nie koniec, bo na kartach nieautoryzowanej biografii Anna wypada na równie "oszczędną". Jedna z dawnych podwładnych wyznała, że właścicielka fit imperium miała nie być zbyt hojna w kwestii premii. Pracownicy mieli dostawać na święta dodatek w postaci kart podarunkowych o wartości... 100 lub 200 zł.
Robienie prezentów z rzeczy, które wcześniej trafiły do Roberta i Ani jako prezenty, to ich klasyka" - mówi jedna z byłych pracownic Lewandowskiej. - Tak samo jak świąteczne premie w stylu karty podarunkowej o wartości stu czy dwustu złotych. I to dla ludzi, którzy w tym czasie pomagali zarobić im kupę pieniędzy. Jednym było przykro, inni czuli się zażenowani, bo odnosiło się wrażenie, jakby ktoś zrzucał ci ze stołu okruszki
Ucieszylibyście się z takiej premii czy może wolelibyście pieniądze?