Autor biografii o Lewandowskim opisuje jego imprezową naturę i opowiada o wieczorze kawalerskim: "Pozwolił sobie nawet na fast fooda". SZOK?
W "Lewandowski. Prawdziwy" Sebastian Staszewski wymienia momenty, w których Robert Lewandowski "się wyluzował". Na kawalerskim piłkarz skusił się nawet na niezdrowe jedzenie. Szok?
Ostatnio w mediach głośno jest o nieautoryzowanej biografii Roberta Lewandowskiego. W książce Sebastiana Staszewskiego, która 12 listopada trafi do sprzedaży, znalazło się bowiem wiele historii, które dotąd nie ujrzały światła dziennego. Zdaje się, że część z nich nie przypadnie do gustu zawodnikowi FC Barcelony.
Popek szczerze o plotkach na temat rzekomego romansu Lewandowskiej: "Romans wizerunkowo nie byłby im potrzebny..."
Z "Lewandowski. Prawdziwy" dowiadujemy się m.in., że "Lewy" ponoć nie zniósł najlepiej memów z tańczącą z Hiszpanami Anną, wybrał żonę podobną do mamy czy że jest podobno niezbyt empatyczną osobą.
Tak Robert Lewandowski zachowywał się na swoim kawalerskim
W odpowiednich warunkach ambitny piłkarz potrafi jednak nieco odpuścić, na co wskazuje autor dzieła. Okazuje się, że podczas swojego wieczoru kawalerskiego pozwolił sobie nawet na niezdrowy posiłek.
W towarzystwie bliskich Robert potrafi się jednak wyluzować. Tak jak podczas imprezy zorganizowanej w Warszawie przed swoim ślubem. Albo na wieczorze kawalerskim, na który wybrał się do Monako w towarzystwie Szczęsnego, Peszki i kilku kumpli z młodości. W jego trakcie pozwolił sobie nawet na fast fooda, po którego ekipa pojechała tuż po tym, jak Kulczyk wyskoczył na ulicę i własnym ciałem zatrzymał auto z paparazzo - dowiadujemy się.
Quebonafide wspomina wspólne rapowanie z Robertem Lewandowskim
Staszewski wspomniał również sławetną balangę sprzed dwóch lat, podczas której świętujący dekadę swojego małżeństwa sportowiec zaliczył muzyczny debiut.
Snajper zaszalał również podczas zorganizowanej we Włoszech imprezy z okazji dziesiątej rocznicy ślubu, a w sieci furorę zrobił filmik, na którym śpiewa piosenkę wraz z raperem Quebonafide - czytamy w nadesłanym do redakcji Pudelka fragmencie biografii.
Autorowi "Lewandowski. Prawdziwy" udało się nawet uzyskać komentarz Quebo.
Raczej nie śpiewam na weselach, ale klimat tamtej nocy był na tyle sprzyjający, że poszliśmy w spontan - wspomina na łamach książki muzyk, dodając:
Kilka lat wcześniej spotkaliśmy się z Robertem w jednym z domów handlowych i już wtedy zdradził mi, że w szatni Bayernu czasami puszcza moje numery. Jednym z jego ulubionych była "Candy", więc wtedy w Toskanii pośpiewaliśmy sobie trochę.
Myślicie, że "Lewy" słucha jeszcze "Candy"?