Dziennikarz o "skąpstwie" Lewandowskiego. Piłkarz miał prosić kolegów o dołożenie się do urodzinowej imprezy: "ZRZUĆCIE SIĘ CHOCIAŻ PO 5 DYSZEK"
Sebastian Staszewski promuje nieautoryzowaną biografię Roberta Lewandowskiego "Lewandowski. Prawdziwy" i sypie anegdotami o piłkarzu jak z rękawa. Dziennikarz twierdzi, że podczas jednej z imprez urodzinowych gwiazdora, zarabiający kilkadziesiąt milionów euro rocznie Lewandowski poprosił obecnych na imprezie kolegów o dołożenie się do rachunku.
Premiera książki "Lewandowski. Prawdziwy" Sebastiana Staszewskiego zdążyła wywołać już sporo szumu. Nic dziwnego - autor nieautoryzowanej biografii Roberta Lewandowskiego obiecuje fanom piłkarza wgląd za kulisy jego życia, a w wywiadach promujących wydawnictwo nie boi się przytaczać historii, które raczej nie przypadną do gustu gwiazdorowi. Staszewski zdążył już posądzić Lewego o "brak empatii", a także pokusić się o analizę jego małżeństwa. Dziennikarz twierdzi, że Lewandowski był wyśmiewany w szatni za memy z tańczącą bachatę Anią, co rzekomo doprowadziło do konfrontacji między małżonkami.
Zobacz także: Staszewski analizuje małżeństwo Lewandowskich: "Robert znalazł sobie żonę PODOBNĄ DO MAMY". Spodoba im się takie porównanie?
Lewandowska o nieznanych stronach Roberta: "Bardzo ważny był dla niego tata"
Czy Robert Lewandowski jest skąpy?
Podczas obszernego wywiadu promującego nieautoryzowaną biografię Lewandowskiego w programie "Rymanowski Live" poruszono również wątek plotki o rzekomym skąpstwie piłkarza. Szacuje się, że gwiazdor FC Barcelony może obecnie liczyć na zarobki rzędu ponad 33 milionów euro rocznie czyli 140 milionów (!) złotych. Zdaniem Staszewskiego, ogromna fortuna nie przeszkadza Robertowi w byciu "oszczędnym". Dziennikarz miał okazję zapytać piłkarza, czy uważa się za skąpego. Ten zaprzeczył.
Robert mówi, że skąpy nie, ale nie jest rozrzutny. Robert Lewandowski potrafi dać prezent, który od kogoś dostał, komuś w prezencie. Ma jakieś gadżety, które dostaje itd. i daje dalej. Ja nawet nie mam z tym problemu, ale są ludzie, którzy uważają, że to trochę cringe
Autor książki "Lewandowski. Prawdziwy" przywołał też historię z jednej z imprez urodzinowych reprezentanta Polski, podczas której miał on poprosić zaproszonych kolegów o dołożenie się do rachunku. "Zrzućcie się chociaż po 5 dyszek" - cytuje Lewandowskiego Staszewski, doprecyzowując, że chodziło o 50 euro czyli ponad 200 złotych. Sam zainteresowany nie pamiętał takiej sytuacji, ale obecni na imprezie znajomi ponoć już tak.
Robert tego nie pamiętał, ale inni z jego otoczenia to pamiętali dobrze. Ja go o to zapytałem wprost i on powiedział: "Wiesz co, ja nie mam takiego poczucia, że marnowanie 100 złotych różni się czymś od marnowania miliona złotych. Nieważne, czy mam na koncie milion, czy sto, ja nie lubię marnować pieniędzy."
Nieco w kontrze do wspomnianej wyżej anegdoty, wspomniano o Kamilu Grosickim, który miał wyznać, że kolega z reprezentacji zawsze płacił za wspólne kolacje.
To jest człowiek pełen sprzeczności. Z drugiej strony Kamil Grosicki mówi w tej książce: "Odkąd pamiętam Robert Lewandowski zapłacił za wszystkie kolacje, na których byliśmy."
Zrzucilibyście się "po 5 dyszek" na biesiadowanie z Lewandowskim?