Co dalej z koncertami Justina Timberlake'a w Polsce? "To odpowiedzialny facet, który popełnił błąd"
Aresztowanie Justina Timberlake'a za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości wywołało medialną burzę. Okazuje się, że rozprawa w jego sprawie ma się odbyć tego samego dnia, co jego koncert w Polsce. Na szczęście nie wszystko jeszcze stracone.
Gdy portal TMZ ujawnił, że Justin Timberlake został zatrzymany za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, cały świat na moment wstrzymał oddech. Wszystko po tym, jak gwiazdor minął znak stopu i zjechał z pasa ruchu, po którym się poruszał, więc okoliczności też nie były sprzyjające. Co więcej, źródło Page Six twierdzi, że funkcjonariusz w ogóle nie miał pojęcia, z kim ma do czynienia. To musiało zaboleć...
Policjant był tak młody, że nawet nie wiedział, kim jest Timberlake. Nie rozpoznał ani jego, ani imienia i nazwiska piosenkarza - przekazano.
Koncerty Justina Timberlake'a w Polsce są zagrożone? Jest pewien istotny szczegół
Policjant może i nie wiedział, kim jest Timberlake, ale podobnego problemu nie mają setki tysięcy fanów, którzy uczęszczają na jego koncerty. Dotyczy to także Polaków, bo 26 i 27 lipca Justin ma zaplanowane dwa występy w Krakowie. Problem jednak w tym, że na dzień pierwszego z dwóch koncertów wyznaczono rozprawę w jego sprawie. Fani martwią się więc, że wydarzenie może nie dojść do skutku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Margaret o kreacji z folii i jeansu: "To jest stylizacja "where's my Justin?""
Jak donosi Page Six, jest jednak pewien szczegół, który można oznaczać, że jeszcze nie wszystko stracone. Tego dnia Justin co prawda powinien stawić się w sądzie, ale nie musi być fizycznie w Stanach Zjednoczonych, bo może to zrobić wirtualnie. Wspomniany portal, powołując się na własne źródła, twierdzi nawet, jakoby Timberlake nie musiał uczestniczyć w rozprawie.
Sam zainteresowany, ani osoby go reprezentujące na razie nie odniosły się do tych doniesień. Warto wspomnieć, że Justina będzie bronić Edward Burke Jr., słynny prawnik, z którego usług korzystało już wiele znanych osobistości. Na razie jego biuro przekazało jedynie, że ten zamierza wytrwale bronić swojego klienta przed wszelkimi oskarżeniami i "w odpowiednim czasie będzie miał wiele do powiedzenia".
Justin Timberlake przeprosił ekipę po aresztowaniu. "Wziął odpowiedzialność"
Co więcej, "The Sun" donosi, jakoby niedługo po zatrzymaniu Timberlake skontaktował się z ekipą koncertową i zabrał głos w sprawie. Jego współpracownicy martwili się, że ostatnie wydarzenia nie pozostaną bez wpływu na zaplanowane występy. Sam Justin jednak zapewnił, że wszystko wciąż ma przebiegać zgodnie z planem. Miało też paść słowo "przepraszam".
Upewnił się, że jego aresztowanie nie wywoła napięć w ekipie. Zareagował jak prawdziwy szef - ktoś, kto bierze odpowiedzialność za własne czyny - mówi informator portalu.
Inne źródło tabloidu przekazało, że Justin był w dobrym humorze i z uśmiechem na ustach wyraził skruchę wobec członków ekipy. W nawiązaniu do jazdy pod wpływem wyznał natomiast, że "nie powinien był tego robić".
Zapewniono nas, że nic się nie zmienia - czytamy. Jesteśmy zmotywowani na 110 procent, żeby zostawić to wszystko za nami i dać świetne występy. To odpowiedzialny facet, który popełnił błąd.
Redakcja Pudelka próbowała skontaktować się z osobami odpowiedzialnymi za koncerty Justina w Polsce, jednak do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.