Dziwne telefony na policję i niepokojące nagrania z monitoringu. Zagadkowe zaginięcie Kayelyn Louder
Kayelyn Louder miała 30 lat i mieszkała ze współlokatorką. Krótko przed swoim zniknięciem zaczęła zachowywać się w sposób, który zaniepokoił bliskich. Kilka razy dzwoniła na policję, zgłaszając sytuacje, które faktycznie się nie wydarzyły. W dniu zaginięcia kamery monitoringu uchwyciły ją, gdy biegła boso w deszczowy i chłodny dzień. Do dziś pozostaje zagadką, co wydarzyło się później.
Kim była Kayelyn Louder?
Kayelyn Louder urodziła się w 1984 roku w Stanach Zjednoczonych. Wychowywała się w dużej, kochającej się rodzinie. W 2009 roku doszło natomiast do zdarzenia, które zniszczyło spokój bliskich jej osób. Colton, czyli brat bliźniak Kayelyn, zastrzelił wówczas swojego wujka, Jeffreya. Colton już wcześniej miał problemy z prawem i narkotykami. Po zabiciu członka rodziny mężczyzna został skazany na pięć lat pozbawienia wolności.
Rodzinna tragedia mocno wpłynęła na Kayelyn. Pojawiły się u niej stany depresyjne. Kiepskiego nastroju nie poprawiały także kłopoty ze znalezieniem i utrzymaniem pracy oraz miłosne niepowodzenia. Kayelyn starała się jednak nie poddawać. Kobieta miała nadzieję, że jej zła passa wreszcie musi się skończyć.
Dziwne zachowanie Kayelyn przed zaginięciem
26 września 2014 roku Kayelyn zadzwoniła na numer alarmowy 911. Kobieta zgłosiła, że w okolicy miała miejsce brutalna bójka, podczas której użyto broni palnej. Wkrótce na miejscu zdarzenia pojawili się policjanci. Okazało się, że nie było żadnych aktów przemocy, co więcej, pod wskazanym adresem odbywało się wesele.
Jeszcze tego samego dnia Kayelyn skontaktowała się z policją ponownie. Rozłączyła się jednak, zanim dyspozytor zdążył podnieść słuchawkę. Gdy oddzwoniono na numer Kayelyn, trudno było się z nią porozumieć. Kobieta wydawała się zdezorientowana, miała nawet problem, żeby podać adres swojego mieszkania. Kayelyn przyznała też podczas rozmowy, że jej współlokatorka podejrzewała u niej paranoję i urojenia.
Następnego dnia rano Louder znów zadzwoniła na numer alarmowy. Tym razem kobieta zgłosiła, że ktoś włamał się do jej mieszkania. W internecie dostępne jest nagranie tej ostatniej rozmowy. Słychać na nim, jak Kayelyn kilka razy krzyczała do intruzów, by wynosili się z jej domu. Gdy policjanci przybyli na miejsce, stwierdzili że nie było żadnych śladów włamania. W środku nie było również nikogo oprócz Kayelyn i jej współlokatorki.
Zaginięcie kobiety i odkrycie nagrań z monitoringu
27 września 2014 roku Kayelyn kilka razy wychodziła z wynajmowanego mieszkania. Po raz ostatni zrobiła to późnym popołudniem. Bliscy zaczęli się niepokoić, gdy Kayelyn przez kilka dni nie dawała znaku życia. Ostatecznie rodzina zgłosiła zaginięcie, jednak policja długo ociągała się z rozpoczęciem poszukiwań. Bliscy działali więc na własną rękę, natomiast nie przyniosło to rezultatu.
Przełom nastąpił dopiero po dotarciu do nagrań z monitoringu. Na jednym z nich widać Kayelyn ze swoim psem. Kobieta przeszła przez parking i udała się w stronę pobliskiej rzeki. Nietypowy był strój Kayelyn. Miała na sobie szorty i koszulkę na ramiączkach, choć był to chłodny jesienny dzień. Mimo deszczu kobieta nie założyła też butów.
Po 17:00 kamery uchwyciły Kayelyn, jak biegła boso przez parking. Kierowała się w stronę swojego budynku mieszkalnego. Później nikt więcej nie widział już zaginionej. Zastanawiające było to, że w mieszkaniu znaleziono jej psa, telefon, dokumenty i wszystkie rzeczy osobiste. Samochód kobiety znajdował się zaś na parkingu.
Odnalezienie ciała Kayelyn
Ciało Kayelyn Louder odnaleziono dopiero po dwóch miesiącach od jej zaginięcia. Zwłoki znajdowały się w rzece Jordan, około 8 kilometrów od miejsca, gdzie widziano ją po raz ostatni. Poziom wody po jesiennych deszczach był znacznie wyższy niż normalnie. Prawdopodobnie z tego powodu wcześniejsze poszukiwania nie przynosiły żadnego rezultatu, choć od początku podejrzewano, że ciało mogło znajdować się w rzece. Ze względu na stan rozkładu nie można było początkowo ustalić nie tylko tożsamości, ale też płci i wieku odnalezionej osoby. Finalnie udało się potwierdzić, że była to Kayelyn.
Sekcja zwłok nie wykazała żadnych obrażeń wskazujących na udział osób trzecich. W organizmie nie odkryto także śladu alkoholu, narkotyków czy leków. Nie udało się jednak określić dokładnej przyczyny zgonu. Zastanawiające było też to, czy Kayelyn mogła dotrzeć boso aż tak daleko w chłodzie i deszczu. Pojawiły się teorie o załamaniu psychicznym czy poważnej chorobie. W szczególności podejrzewano schizofrenię. Nie brakowało jednocześnie spekulacji, że ktoś mógł śledzić kobietę lub zwabić ją w tamto miejsce.
Zagadka, która budzi kontrowersje do dziś
Nagrania z monitoringu sprawiły, że historią zainteresowały się media. Zaginięcie Kayelyn budzi też do dziś duże emocje wśród internautów. Według jednych kobieta wydawała się niespokojna i rozkojarzona, a nawet mówiła do siebie, co miało być oznaką poważnych problemów psychicznych. Zdaniem bliskich w materiałach z monitoringu nie ma nic niepokojącego. Kayelyn często rozmawiała bowiem ze swoim psem, co zdarza się wielu właścicielom zwierząt.
Jedno jest pewne - ujawnienie nagrań z kamer zamiast odpowiedzi, przyniosło jeszcze więcej pytań. Dlaczego Kayelyn tak nagle wybiegła z domu? Czy ktoś ją śledził, czy może były to tylko urojenia? Dlaczego była boso? Jak bardzo poważny był jej stan psychiczny? Z upływem lat rozwiązanie tej tajemniczej sprawy wydaje się coraz mniej prawdopodobne.