Echa ślubu i filmu o miłości Friza i Wersow: "Prywatność i przeżywanie intymnych chwil jest dla nich jedynie TOWAREM NA SPRZEDAŻ" (OKIEM PUDELKA)
Afery obyczajowe, sprzedawanie prywatności, kłótnie celebrytów… Nie ukrywajmy, to jest to, co tygryski (i pudelki) lubią najbardziej. Mijający tydzień był pod tym względem wyjątkowo obfity, a celebryci nadzwyczaj wygadani. O kim tym razem przeczytacie w naszym podsumowaniu "Okiem Pudelka"?
Tydzień rozpoczęliśmy od mocnego uderzenia w postaci oficjalnego komunikatu od Wersow i Friza, którzy poinformowali fanów, że wzięli ślub. Było to o tyle zaskakujące, że po długich miesiącach spekulacji i wypowiedziach sugerujących, że influencerowi nie śpieszy się do ożenku, większość obserwatorów pogodziła się z tym, że raczej nieprędko zobaczy tych dwoje ślubujących sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. A jednak! I nie dość, że ten ślub zobaczą, to jeszcze nie byle gdzie, bo w… kinach. Świeżo upieczeni małżonkowie uznali bowiem, że historia ich miłości jest na tyle wyjątkowa, że musi trafić na wielki ekran. "Friz & Wersow. Miłość w czasach online" wejdzie do kin na początku października i jeśli tytuł jest jakimkolwiek wyznacznikiem jakości tej (zapewne fascynującej) produkcji, to czeka na nas naprawdę przełomowe wydarzenie w historii polskiego kina…
Informacja o premierze tego wiekopomnego dzieła podzieliła internautów, a Friza i Wersow obwołano final bossem kupczenia prywatnością, kpiąc przy okazji z faktu, iż nie podarowali sobie monetyzacji nawet, w teorii, swojego najpiękniejsza dnia w życiu. Pytanie tylko, czy ktokolwiek powinien być takim ruchem zdziwiony? W końcu mowa o influencerach, którzy nie mają do zaoferowania absolutnie nic poza filmowaniem swojego życia i mniej lub bardziej wyreżyserowanych aktywności, których zadaniem jest zaciekawić oglądających ich nastolatków. W momencie, gdy zarabia się samym istnieniem, granica między prawdziwym życiem a kontentem zaciera się coraz mocniej. Prywatność i "przeżywanie" intymnych chwil stają się jedynie towarem, który należy odpowiednio spieniężyć. I oczywiście, ktoś mógłby zadać sobie pytanie, czy ludzie zarabiający w ten sposób żyją dla siebie, czy są co najwyżej reżyserami tego, co zobaczą inni, a to prawdziwe życie gdzieś umyka im przez palce?
Znamienne są tutaj słowa Wersow, która podziękowała zaproszonym na ślub gościom, że się nie wygadali i nie zdradzili wielkiej tajemnicy. Zapomniała tylko dodać, że gość-gaduła nie zepsułby im przecież uroczystości, a jedynie pieczołowicie ułożony plan marketingowy. Młodej parze wypada wobec tego życzyć wszelkiej pomyślności na tej nowej, filmowej drodze życia!
Murowanym kinowym hitem byłaby za to ekranizacja skomplikowanej i pełnej zwrotów akcji historii trójkąta Jessica Mercedes - Kuba Karaś - Julia Wieniawa. Krótkie streszczenie scenariusza: muzyk był związany z Jessicą, z którą kilkukrotnie schodził się i znowu rozstawał. Teraz widywany jest z Julią, która z kolei kiedyś mocno przyjaźniła się z Jessiką, gdy ta była w związku z Kubą. Dokładny harmonogram rozstań romantycznych i przyjacielskich w tej małej grupce nie jest znany, ale według internautów istnieją zasadne podejrzenia, że nie wszystko odbyło się w atmosferze wzajemnego zrozumienia i bez pogwałcenia niepisanych zasad z kodeksu umawiania się z (eks) chłopakiem przyjaciółki. Naszej reporterce udało się jednak podpytać blogerkę w Sopocie jak zapatruje się na to, że Julia i Kuba są ostatnio znów widywani razem. Mercedes wspięła się na wyżyny ezoterycznej dyplomacji.
Ja życzę im jak najlepiej, myślę, że bardzo do siebie pasują i pod względem energii i pod względem wizualnym i wspólnych zainteresowań, więc trzymam za nich kciuki - zdradziła w rozmowie z Pudelkiem.
Żeby było śmieszniej, na tej samej imprezie Jemerced robiła kontent dla TVN, dzięki czemu doszło do jej interakcji z eksem Wieniawy, Nikodemem Rozbickim. W tym samym czasie Julia opalała się w Grecji w towarzystwie innej byłej dziewczyny aktora, Maffashion. A żeby już całkiem pogmatwać fabułę naszego filmu, to na Mykonos bawiła się wtedy Sandra Kubicka, żona (?) Barona, z którym kiedyś spotykała się Wieniawa. Nadążacie jeszcze? I tak, show-biznes to taka celebrycka wersja "odbijanego" tańczonego na polskich weselach.
Julia Wieniawa nie czuje większej ochoty ani do komentowania statusu i rodzaju relacji łączącej jej z Karasiem, ani tym bardziej odnoszenia się do sugestywnych komentarzy samej Jessiki czy krążących w sieci teorii. Ciężko się dziwić, bo wizerunkowo jest to prawdziwe pole minowe. Jest wiele rzeczy, które wybaczamy celebrytom, ale pogwałcenie dziewczyńskiego kodeksu to jedno z najgorszych wykroczeń. Zabranie głosu ożywiłoby tylko niepotrzebnie i tak gorącą już dyskusję, a jej konsekwencje mogłyby być naprawdę opłakane. W jednym z wywiadów Wieniawa zaapelowała tylko, aby internauci "nie wierzyli we wszystko, co piszą portale", nie oferując jednak alternatywy. Szanse na to, że temat umrze śmiercią naturalną są wprawdzie niewielkie, ale na taki plotkarski zgon Julia ewidentnie liczy. Kto wie, może zaśpiewa o swoich rozterkach na nowej płycie? Tylko podpowiadamy…
Na koniec nie mogę nie wspomnieć o chyba najbardziej zaskakującym wydarzeniu mijającego tygodnia czyli tyradzie niejakiego Hearthcliffa Janusza Iwanowskiego, który wziął na celownik Edytę Pazura i nazwał ją m.in. "blond antysemitką", "polską rasistką" i "żydożerką". A wszystko dlatego, że żona Cezarego Pazury potępiła działania premiera Izraela Benjamina Netanjahu w kontekście sytuacji w Strefie Gazy. Celebrytka zapowiedziała już pozew, a jej mąż opublikował obszerne wideo, w którym odpowiedział reżyserowi. Edyta może też liczyć na wsparcie internautów, którzy doceniają jej zaangażowanie na rzecz Palestyny i fakt, że w ich oczach "stoi po dobrej stronie historii". Edyta Pazura-aktywistka nie była w moim bingo na 2025 rok, ale za niezłomność swoich poglądów i klasę w takiej konfrontacji należą się jej tylko brawa.