Fundacja Lil Masti będzie mieć KŁOPOTY? Prezes UODO apeluje o interwencję: "Cele wskazane w statucie są sprzeczne z przepisami prawa"
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zainteresował się fundacją Lil Masti. W liście do ministry rodziny, pracy i polityki społecznej zwrócił się z prośbą o podjęcie interwencji. W jego opinii fundacja influencerki narusza prawo.
Aniela Woźniakowska, znana w sieci również jako "Lil Masti", już od kilku lat rozgrzewa rodzime media niemal do czerwoności. O influencerce jakiś czas temu było wyjątkowo głośno za sprawą publikacji szczegółowej relacji z porodu córki. Dumna mama Arii nie stroni od prezentowania jej wizerunku, co budzi mieszane uczucia internautów.
Nie tak dawno influencerka zaskoczyła wiadomością o założeniu własnej fundacji, która ma "promować wizerunek dzieci w przestrzeni publicznej". Sprawa wywołała tyle szumu, że zainteresowała się nią nawet Rzeczniczka Praw Dziecka.
ZOBACZ TAKŻE: Lil Masti HUCZNIE świętuje 2. urodziny córki: mnóstwo atrakcji, bańki mydlane i basen z kulkami
Urząd prosi o interwencję ws. fundacji Lil Masti
Fundacji "Dzieci są z nami" zdecydował się przyjrzeć również Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który zwrócił się do ministry rodziny, pracy i polityki społecznej o podjęcie odpowiednich działań. Zdaniem UODO fundacja założona przez influencerkę narusza m.in. prawo dzieci do ochrony danych osobowych czy ich prywatności.
Cele wskazane w statucie fundacji są sprzeczne z przepisami prawa, jako naruszające prawa i wolności dzieci, w tym prawo do ochrony wizerunku i prywatności – napisał prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Mirosław Wróblewski w liście skierowanym do Agnieszki Dziemianowicz-Bąk.
Fundacja Lil Masti będzie mieć problemy?
Prezes UODO zwrócił się z prośbą o "rozważenie podjęcia wobec fundacji stosownych czynności nadzorczych oraz skłonienie fundacji do zaniechania działalności naruszającej prawa dzieci". W jego ocenie wykorzystanie wizerunku dziecka do zwiększania zasięgów w mediach społecznościowych, a także czerpanie korzyści z takiego przedstawienia jest naganne.
Publikowanie powszechnie dostępnych zdjęć dzieci niesie za sobą szereg ryzyk. Zaliczyć do nich należy: możliwe wykorzystanie opublikowanych zdjęć dla celów seksualnych poprzez przerabianie ich (edytowanie) z wykorzystaniem narzędzi AI, wykorzystanie zdjęć do deepfake’ów i fotomontaży, czy narażenie na przemoc rówieśniczą. Jak wskazują badania, prawie połowa materiałów gromadzonych przez pedofilów pochodzi z serwisów społecznościowych - można przeczytać we wspomnianym liście.
ZOBACZ TAKŻE: Lil Masti wygrała w sądzie z Gimperem! "Postawił nas w roli AGRESORÓW w stosunku do swojego dziecka"