Hanna Lis była w 3. miesiącu ciąży, gdy usłyszała, że jej córka może nie przeżyć: "Lekarze chcieli tej nocy przerwać ciążę"
Dziennikarka jest matką dwóch dorosłych córek i nie ukrywa, że od lat zmaga się z endometriozą. Teraz Hanna Lis postanowiła wrócić wspomnieniami do pierwszej ciąży, której przebieg był bardzo dramatyczny. Gwiazda usłyszała od lekarzy w 12. tygodniu ciąży, że jej córka może nie przeżyć.
Hanna Lis to jedna z najbardziej znanych twarzy polskiego dziennikarka i niekwestionowana ikona telewizji. W trakcie wieloletniej kariery nigdy nie bała się głośno wyrażać swojego zdania, choć często miewała przez to kłopoty i skandale raczej jej nie omijały. Mocne zaangażowanie w politykę przyniosło jej równie wielu zwolenników, co przeciwników, a to czyni ją jedną z bardziej polaryzujących celebrytek w polskim show-biznesie.
W ostatnich latach dziennikarka zdystansowała się od mediów głównego nurtu i nie mamy okazji już oglądać jej w telewizji. Jest za to bardzo aktywna w sieci, gdzie żywo komentuje aktualne wydarzenia i dzieli się z internautami swoimi ostrymi opiniami. Niedawno Lis mocno skrytykowała Dawida Wolińskiego i Marcina Tyszkę za body shaming w "Top Model". Nie da się ukryć, że dziennikarka jest wyczulona na wszelkie przejawy seksizmu i nieodpowiedniego traktowania kobiet w mediach i nie tylko.
Hanna Lis wspomina trudną ciążę
Celebrytka nie stroni też od mocno personalnych wyznań i historii ze swojego życia. W jednym z ostatnich wywiadów Lis przyznała, że "kiedyś dzieliła życie z przemocowcami". Teraz postanowiła otworzyć się w temacie ciąży. Hanna jest mamą dwóch córek: 26-letniej Julii i 24-letniej Anny, a na jej Instagramie ukazał się obszerny post, w którym wspomina pierwszą ciążę, której przebieg był bardzo trudny. Wpisowi towarzyszy zdjęcie ze starszą córką.
Jedna z moich dwóch Największych Miłości Życia. Miała 12 tygodni, a ja byłam w 3 miesiącu ciąży, kiedy w środku nocy, w szpitalu, usłyszałam od lekarzy (dość beznamiętnym tonem wypowiedzieli te słowa), że nazajutrz już jej nie będzie - wspomina dziennikarka.
Lis zdradza, że lekarze chcieli przerwać tę ciążę, ale ostatecznie zdecydowali się poczekać aż dojdzie do naturalnego poronienia. Dziennikarka wspomina, że "modliła się o cud" i ten faktycznie się wydarzył, bo do poronienia ostatecznie nie doszło i lekarze już do końca ciąży walczyli o to, aby mogła urodzić. Wtedy Hanna nie wiedziała jeszcze, że choruje na endometriozę, co może być przyczyną takich kłopotów.
O mały włos naprawdę by jej nie było. Lekarze chcieli tej nocy przerwać tę ciążę (zagrożenie życia matki), postanowili jednak poczekać na to aż, cytat, "sama się ewakuuje". Czekałam przez całą noc, nie śpiąc, modląc się o cud, choć, prawdę powiedziawszy sama już w cud nie wierzyłam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że choruję (od co najmniej 14 lat) na endometriozę. Nazajutrz, na wózku inwalidzkim zawieziono mnie na USG, żeby upewnić się, że "samo się ewakuowało". Nigdy nie zapomnę zszokowanej miny lekarza, a potem jego entuzjastycznego (musiało go słyszeć pół szpitala) okrzyku: "to żyje"! Odtąd zaczęła się zespołowa, trudna, piękna walka o dotrwanie do końca 9. miesiąca - wspomina.
Swój wpis Lis zakończyła pochwałą córki i dodała, że jest z niej zwykle dumna i Julia daje jej nadzieję "na lepszy świat".
Dziś "to" ma na imię Julia i niedługo skończy 27 lat. Jest moją miłością, dumą, szczęściem i nadzieją na lepszy świat (bo jak wiele młodych kobiet i mężczyzn z jej pokolenia, jest mądrzejsza od mojego pokolenia) - chwali córkę Lis.
Dziennikarka zwróciła się też ze słowem wsparcia do innych kobiet zmagających się z endometriozą.
Piszę o tym przede wszystkim dla i do moich Endo-Sióstr. Bo endo-ciąże są ogromnie trudne. Różnie bywa: czasami trudno w nie zajść, innymi razy - trudno je utrzymać. Ale, same widzicie na załączonym obrazku, udaje się! Nigdy się nie poddawajcie, szukajcie mądrych lekarzy, bądźcie silne, walczcie - czytamy.
Doceniacie, że tak się otworzyła w słusznej sprawie?
Zobacz także: Hanna Lis oburzyła się słowami Andrzeja Dudy o Marii Kaczyńskiej. "Nie chce mi się wierzyć, że tego nie pamięta"