Jeśli ktoś otwiera nowy biznes, to nieodłączną częścią jego promocji stali się influencerzy, którzy przyjdą skosztować nowości, a później zamieszczą recenzję w swoich social mediach. Zazwyczaj trzeba ich albo zaprosić, albo po prostu zapłacić za taką reklamę. Natomiast wymarzonym scenariuszem jest ten, w którym influencerzy sami walą drzwiami i oknami, bo dany lokal stał się miejscem, którego nie wolno przegapić. Można powiedzieć, że to poniekąd spotkało biznes Sandry Kubickiej, bowiem jej matcharnię w Warszawie odwiedzają tabuny twórców internetowych. Ale chyba nie na taką promocję liczyła celebrytka....
Jelly Frucik testuje Sandra's Matcha
Matcharnia Sandry Kubickiej stała się nieoczekiwanie najgorętszym punktem na mapie Warszawy, a na spróbowanie zielonego napoju decyduje się coraz więcej influencerów. Ich recenzje ciężko jednak nazwać pozytywnymi, a duża część TikTokerów narzeka na smak, jakość i sposób przygotowania matchy. Delikatne kubki smakowe niektórych twórców reaguję na napój Sandry wypluwaniem i wyrzucaniem go do śmietnika. Kubicka deklaruje wprawdzie, że nie interesują jej opinie "dzieci z TikToka", ale biorąc pod uwagę częstotliwość wpisów na ten temat i emocje, które jej towarzyszą, można bezpiecznie założyć, że fala negatywnych recenzji działa jej na nerwy.
Zobacz: Sandra Kubicka reaguje na krytykę matchy. POKAZAŁA ŚRODKOWY PALEC. "Ja na yachcie za milion złotych"
Ostatnio Sandra miała chwilę oddechu, bo jej matchę pochwalili m.in. Anna Lewandowska, której "Sandra's Matcha" podsunął do posmakowania ochroniarz Roberta i jednocześnie wspólnik w biznesie Kubickiej, kolega-celebryta Qczaj oraz mama Sandry. Więc to nie jest tak, że nikomu ta matcha nie smakuje! Niestety, w sieci pojawił się kolejny negatywny głos i do tego bardzo donośny, bo na spróbowanie matchy celebrytki skusił się Jelly Frucik. Infuencer w swoim stylu nie przebierał w słowach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byłem dziś w Sandra’s Matcha. Paskudne, ludzie nie kłamią. Po prostu śmierdzi i smak jest ryby totalny. Blech! Naprawdę ta matcha jest ohyda. Jedna kosztowała 28 złotych, druga chyba też, więc zapłaciłem sporo. Prawie nic nie wypiłem, bo to było tak ohydne, że się nie dało pić. Przysięgam, słuchajcie, nie wydawajcie na to pieniędzy - apelował do internautów.
Internetowy twórca podkreślił kilkukrotnie nieprzyjemny zapach napoju, który wzbudził w nim jednoznaczne skojarzenia.
Uwierzcie mi, że to nie jest do picia. Ryba i jeszcze raz ryba. Taka niedosmażona ryba. Surowa. A zapach? Zapach jest taki: idziecie do mięsnego albo rybnego sklepu, wchodzicie i czujecie wiecie, zapach takich ryb świeżo pokrojonych, wyfiletowanych i tak dalej. Dosłownie ta matcha tak pachniała jak powąchałem plus smakowała również identycznie. Nie polecam - zakończył tyradę Jelly Frucik.
Komu bardziej ufacie w kwestii matchy - Ani Lewandowskiej czy Jelly Frucikowi?
Zobacz też: Sandra Kubicka poszukuje pracowników. W ofercie "pełny etat" w oparciu o "umowę zlecenie lub B2B"...