Jimmy Kimmel WRÓCIŁ NA ANTENĘ! Powstrzymywał łzy i uderzył w Donalda Trumpa: "Chciał WYWALIĆ NA BRUK mnie i setki ludzi"
Gdy show Jimmy'ego Kimmela zniknęło z anteny po jego monologu o śmierci Charliego Kirka, sieć zalała fala komentarzy. Jedni - w tym Donald Trump - nie kryli satysfakcji, inni uważali to za zamach na wolność słowa. Teraz program powrócił na antenę.
Kilka dni temu amerykańska stacja ABC podjęła decyzję o zawieszeniu programu Jimmy'ego Kimmela z powodu komentarzy prowadzącego na temat zabójstwa konserwatywnego aktywisty Charliego Kirka. Jego słowa wywołały gorącą debatę, w którą w pewnym momencie włączył się nawet Donald Trump.
W weekend osiągnęliśmy nowe dno. Gang MAGA desperacko próbuje przedstawić dzieciaka, który zamordował Charliego Kirka, jako kogoś innego niż jeden z nich i robi wszystko, aby zdobyć na tym punkty polityczne. Między wskazywaniem winnych był też czas na żałobę. W piątek Biały Dom opuścił flagi do połowy masztu, co spotkało się z pewną krytyką.
Świetna wiadomość dla Ameryki: program Jimmy'ego Kimmela, który i tak ma problemy z oglądalnością, został ZDJĘTY Z ANTENY. Gratulacje dla ABC za to, że w końcu zdobyło się na odwagę i zrobiło to, co należy. Kimmel nie ma ŻADNEGO talentu.
Jimmy Kimmel ledwo powstrzymał łzy po powrocie na antenę
To, że obecny prezydent USA ucieszył się ze zdjęcia Kimmela z anteny, nie jest w sumie żadną niespodzianką, bo wcześniej wielokrotnie wymieniali utarczki słowne. Trump chwalił decyzję ABC, ale najwyraźniej nieco się pospieszył, bo teraz program powrócił na antenę. Gospodarz ledwo powstrzymywał łzy.
Jestem drobną częścią korporacji Disneya i pozwolili mi wrócić na antenę, za co jestem bardzo wdzięczny. Niestety jest to dla nich pewne ryzyko. Prezydent jasno zakomunikował, że chce mnie i setki osób, które pracują nad tym programem, wywalić na bruk. Nasz lider celebruje fakt, że jego rodacy mogą stracić pracę, bo on nie ma za grosz poczucia humoru. Ten program nie jest istotny. Istotne jest to, że żyjemy w kraju, w którym możemy mieć taki program na antenie.
Hollywood kontra Trump
Słowa Kimmela zostały nagrodzone gromkimi brawami przez osoby zgromadzone na widowni. Nagrania już krążą w mediach społecznościowych i generują wiele komentarzy. Jednocześnie Jimmy pokazał, że nie zamierza kajać się przed politykami i jeszcze w tym samym monologu uderzył w senatora Teda Cruza.
Bardzo dziękuję tym, którzy nie wspierają mojego programu ani moich poglądów, ale wspierają moje prawo do wyrażania własnych poglądów. Nie wierzę, że to mówię, ale nawet Ted Cruz ma rację. Pomyślcie o tym - jeśli Ted Cruz nie mógłby przemawiać, to kto rzucałby klątwy na Smerfy? Możemy się nie zgadzać, przy niektórych z ich wypowiedzi mam ochotę się zhaftować, ale to akt odwagi, że opowiedzieli się przeciw tej władzy i zasługują na uznanie.
Prowadzący wrócił też na chwilę do sprawy głośnego monologu. Wyjaśnił, co miał (a raczej czego nie miał) na myśli, ale przeprosiny nie padły.
Nigdy nie miałem na celu żartować z morderstwa młodego mężczyzny. Nie uważam, żeby to był temat do żartów.