Joanna Kołaczkowska już przed laty chorowała na raka. "Przeżyłam straszliwy szok. Przez miesiąc nie pamiętałam, że jestem w ciąży"
Joanna Kołaczkowska z formacji "Hrabi" walczy z chorobą nowotworową. To jednak nie pierwszy raz, gdy gwiazda kabaretu musi zmierzyć się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Przed laty miała czerniaka.
Joanna Kołaczkowska zmaga się z poważną chorobą. Jej koledzy z kabaretu za pomocą mediów społecznościowych poinformowali, że aktualnie sytuacja jest poważna. Artystka musiała zrezygnować z udziału w zaplanowanych występach, aby móc w pełni skupić się na leczeniu i powrocie do zdrowia.
Kochani! Zbliża się nasza trasa z Potemowymi piosenkami. Miało być wesoło, nostalgicznie i razem... Ale los napisał inny scenariusz. Aśka – nasza Aśka – niestety nie wystąpi z nami. Jej zdrowie teraz wymaga całej uwagi i troski. Sprawa jest poważna. To nowotwór - można przeczytać na profilu formacji.
ZOBACZ TAKŻE: Joanna Kołaczkowska z kabaretu Hrabi opowiedziała o chorobie. "Stałam przed lustrem i płakałam"
Joanna Kołaczkowska już przed laty miała poważne problemy zdrowotne
Niestety, to nie pierwszy raz, gdy artystka musi mierzyć się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Swego czasu u Kołaczkowskiej zdiagnozowano czerniaka w nodze. Wówczas była w trakcie ciąży.
Byłam w czwartym miesiącu, kiedy mi go usuwali. Przeżyłam straszliwy szok, kompletna szajba, przez miesiąc nie pamiętałam, że jestem w ciąży, byłam absolutnie przerażona. Nie wiedziałam, co dalej ze mną będzie, co z dzieckiem, czy nie będą mi robić jakiejś chemii, która będzie mogła mu zaszkodzić. To była rozpacz - tłumaczyła w wywiadzie z "Gazetą prawną" w 2019 roku.
Joanna Kołaczkowska cierpiała na kancerofobię
Joanna Kołaczkowska po chorobie onkologicznej zmagała się z kancerofobią, czyli uporczywymi obawami przed zachorowaniem na nowotwór i konieczna okazała się terapia. Gwiazda formacji "Hrabi" opowiedziała o swoich doświadczeniach podczas rozmowy z serwisem e-teatr.
Ciągle się bałam, że mam gdzieś raka, co chwila chodziłam do lekarzy i domagałam się nowych badań, prześwietleń, rezonansów, tomografów. W końcu wysłali mnie do psychologa - wyznała podczas wspomnianej rozmowy.
Przeżywałam głęboki lęk przed cierpieniem, utratą bliskich, odejściem, ale przede wszystkim przed tym, co to będzie, jak mnie nie będzie. Możliwe, że chodziło mi o utratę kontroli nad tym, co się będzie działo w mojej sprawie. Że nie będę mogła kontrolować, co się będzie o mnie mówiło, czy mnie ktoś będzie pamiętał, co się stanie z moimi rzeczami - stwierdziła.