W nocy ze środy 16 lipca na czwartek 17 lipca kabaret Hrabi przekazał tragiczne wieści. Joanna Kołaczkowska zmarła po walce z rakiem. Miała 59 lat. Przed laty artystka w wywiadach wspominała o kancerofobii. Komiczka miała ogromny lęk przed rakiem przez trudne doświadczenia z czerniakiem, którego wykryto u niej w trakcie ciąży.
Trudne doświadczenia z przeszłości
Podczas ciąży, w czwartym miesiącu, Joanna Kołaczkowska usłyszała diagnozę czerniaka na nodze. Komiczka, nazywana wbrew swojej woli "carycą polskiego kabaretu", nie ukrywała, że było to dla niej traumatycznie doświadczenie.
Byłam w czwartym miesiącu, kiedy mi go usuwali. Przeżyłam straszliwy szok, kompletna szajba, przez miesiąc nie pamiętałam, że jestem w ciąży, byłam absolutnie przerażona. Nie wiedziałam, co dalej ze mną będzie, co z dzieckiem, czy nie będą mi robić jakiejś chemii, która będzie mogła mu zaszkodzić. To była rozpacz - wspominała w wywiadzie z "Gazetą Prawną" w 2019 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doszło do tego, że artystka popadała w paranoję w obawie przed chorobą. Konieczna okazała się interwencja psychologa.
Ciągle się bałam, że mam gdzieś raka, co chwila chodziłam do lekarzy i domagałam się nowych badań, prześwietleń, rezonansów, tomografów. W końcu wysłali mnie do psychologa - przyznała.
W rozmowie z serwisem e-teatr Kołaczkowska opowiadała, że długoletnia terapia powoli wyprowadziła ją na prostą.
Przeżywałam głęboki lęk przed cierpieniem, utratą bliskich, odejściem, ale przede wszystkim przed tym, co to będzie, jak mnie nie będzie. Możliwe, że chodziło mi o utratę kontroli nad tym, co się będzie działo w mojej sprawie. Że nie będę mogła kontrolować, co się będzie o mnie mówiło, czy mnie ktoś będzie pamiętał, co się stanie z moimi rzeczami - mówiła komiczka.
I do tej pory mnie przejmuje, co się stanie z moim krzesłem, z moim biurkiem, z moim obrazkiem, z drobiazgami, które są częścią mojej tożsamości. Co się stanie ze zdjęciami, które są dla mnie bardzo ważne? - zastanawiała się.