Justyna Steczkowska cieszy się obecnie jednym z najbardziej pracowitych okresów na przestrzeni ponad 30 lat kariery muzycznej. Artystka otrzymała olbrzymi kredyt zaufania od publiczności, dzięki czemu po dokładnie trzech dekadach powróci na eurowizyjną scenę. Utwór "Gaja", którym będzie reprezentować Polskę w konkursie, zdobywa coraz większe uznanie poza granicami naszego kraju.
Mimo swoich licznych zajętości wokalistka znalazła chwilę, by w poniedziałkowy wieczór uświetnić swoją obecnością pokaz nowej kolekcji Macieja Zienia. Towarzyszyła jej najmłodsza członkini ekipy tanecznej, niespełna 17-letnia Milena Zdzuj, która za niewiele ponad miesiąc pojedzie do Bazylei. Panie znalazły chwilę, by porozmawiać z reporterką Pudelka, Simoną Stolicką, o odbiorze twórczości piosenkarki wśród zagranicznych słuchaczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Justyna Steczkowska jest anonimowa poza Polską
Diwa przyznała, że docierają do niej sygnały o bardzo ciepłym odbiorze jej sobotniego show w Amsterdamie. Niezwykle pozytywnie zaskoczyło ją skandowanie jej imienia, zwłaszcza wobec jej znikomej popularności w innych krajach, o czym sama wspomniała w rozmowie z Pudelkiem. Nasza dziennikarka zapytała, czy komplementy robią na niej jeszcze wrażenie.
Bardzo jestem szczęśliwa, tylko zupełnie inaczej jest, jak jesteś w Polsce i tutaj ludzie cię znają z różnych rzeczy i znają ciebie jako ciebie, ale bardzo często też nie znają twojej muzyki i twoich możliwości, bo np. nie chodzą na twoje koncerty, ale cię znają. A tam nikt mnie nie zna, jestem po prostu zupełnym noł nejmem, mogę być i mogę nie być, nie ma to znaczenia. Nagle pojawiam się na scenie i ludzie nie widzą Justyny Steczkowskiej, którą znają z różnych rzeczy, wykonań, czegoś tam, tylko widzą mnie, pierwszy, być może nawet ostatni raz i wydają jakąś opinię o tym, jak śpiewam. To, że jest tyle pozytywnych opinii, tyle zachwytów, to jest naprawdę miód na moje serce, bo to jest dla każdego artysty bardzo miła informacja, że to jest tylko i wyłącznie ocena twojego wykonania, wokalu, talentu muzycznego itd. - odpowiedziała.
Justyna Steczkowska zmierzyła się też z pytaniem o ewentualny rozkwit kariery zagranicznej po majowym występie w Konkursie Piosenki Eurowizji.
To wymagałoby naprawdę wielu starań z różnych stron, dużej wytwórni, która inwestuje pieniądze w danego artystę, bo w niego wierzy, albo potrzebny mu taki artysta na rynku w tym momencie, bo wie, że rynek np. tego potrzebuje na dzień dzisiejszy, więc to w zasadzie pytanie nie do mnie. Możemy marzyć o tym, ale ja naprawdę kocham swój kraj i jak sobie pomyślę, że miałabym jechać gdzieś w świat na stałe, to na pewno nie, natomiast grać koncerty w innych krajach, jeśli uda się i będzie zainteresowanie, to na pewno super, no bo żebym teraz mówiła, że zrobię światową karierę, no... trzeba po ziemi chodzić - przyznała bez ogródek.
Artystka podkreśliła, że nie musi już niczego udowadniać, ciesząc się ogromnym wsparciem fanów, możliwością ciągłego uprawiania ukochanego zawodu, a przede wszystkim uporządkowanym i szczęśliwym życiem rodzinnym.