Karolina Gilon ma żal do Jerzego Mielewskiego: "Nie wsparł, tylko po prostu KOPAŁ LEŻĄCEGO" (WIDEO)
Karolina Gilon nie ukrywa, że wciąż ma żal do Jerzego Mielewskiego, z którym zaprzyjaźniła się na planie "Ninja Warrior". "To był największy cios w tej sytuacji" - wspomina wpis dziennikarza po tym, jak pożegnała się ze stacją Polsat.
Pamiętne nagranie Karoliny Gilon, w którym przekazała, że żegna się z Polsatem, wywołało w sieci lawinę komentarzy. Głos zabrał wówczas m.in. Jerzy Mielewski, z którym ta pracowała na planie programu "Ninja Warrior". To wtedy stwierdził, że "medialna drama nie była potrzebna" i "nie spotkał się, żeby Słoneczna Stacja zostawiła kogoś na lodzie".
Karolina Gilon o wpisie Jerzego Mielewskiego
Teraz Gilon gościła w podcaście Pudelka i wspomniała o tym, jak przyjęła słowa kolegi. W rozmowie z Eweliną Gołębiowską przyznała, że post Mielewskiego był dla niej niczym nóż prosto w serce, bo nie porozmawiał z nią nawet przez telefon, za to wypowiedział się na temat jej sytuacji, nie znając wszystkich szczegółów.
To był największy cios tej całej sytuacji. Przyznaję, że to był taki w sumie moment, kiedy ja już trochę ochłonęłam, kiedy już się wypłakałam i zrozumiałam, że okej, trzeba się otrząsnąć, iść dalej. A nagle nie zdążyłam się odwrócić za siebie, dostałam nóż w plecy i to od bliskiej mi osoby. Byłam zaskoczona, bo najpierw zobaczyłam zdjęcie, na którym jesteśmy razem z Jurkiem i jeszcze w tle piosenka Queensów "Friends Will Be Friends". Post się zaczynał od tego, że to jest test naszej przyjaźni, bo nazywa mnie przyjaciółką. Wiesz, dla mnie w życiu bardzo ważną cechą człowieka jest lojalność. Nie wyobrażam sobie nie wziąć telefonu, nie wykręcić numeru, zadzwonić, powiedzieć, nawet jeśli Jurkowi się nie podobało coś w moim zachowaniu, to jako mój przyjaciel, ja przynajmniej mam takie wartości, powinien zadzwonić do mnie i porozmawiać ze mną.
Jak wspomina, przez wpis Mielewskiego spadła na nią dodatkowa lawina krytyki.
Nie dostałam od niego wsparcia, a dostałam od niego jeszcze nóż w plecy, bo to była taka nagonka przez to, bo powstały różnego rodzaju nagłówki. Tak jakby on potwierdził albo przekierował myślenie ludzi, że to ja zrobiłam coś złego. Ja przez to gdzieś tam dostawałam później falę hejtu, bo Jurek, jako bliska mi osoba, stworzył narrację nieprawdziwą, nie znając żadnych szczegółów tej sytuacji, wypisywał takie rzeczy, które nie mają nic do tej sytuacji, do prawdy. Ja nawet nie miałam szansy, ja miałam zaklejoną buzię, bo ja mam umowę poufności. Nie jestem w stanie się bronić, więc czułam się jak taki kopany leżący i to przez własnego przyjaciela. I to był dla mnie ogromny cios. Jako mój przyjaciel powinien zadzwonić, wesprzeć mnie, podnieść mnie z tej ziemi, a nie podkładać mi jeszcze haki. I to był dla mnie najgorszy cios w życiu, że nie zadzwonił, nie wsparł, tylko po prostu kopał leżącego i to swoją przyjaciółkę.
Czy mają dzisiaj kontakt? Zapraszamy do obejrzenia naszego wideo.