Kim Kardashian przybywa na premierę w Los Angeles, trzymając Pete'a Davidsona ZA RĘKĘ: "Nareszcie jestem spokojna" (ZDJĘCIA)
Miłość 41-letniej Kim Kardashian i 28-letniego Pete'a Davidsona rozkwita w najlepsze. Na premierę nowego reality show o rodzinie Kardashianów para przybyła, trzymając się za ręce. Kim ponoć dopiero teraz jest szczęśliwa. Co powie na to Kanye?
Chyba najwyższa już pora, aby Kanye West zrozumiał, że nic nie jest w stanie uratować jego małżeństwa z Kim Kardashian. Nie pomogły ani bagażniki pełne kwiatów, ani wyznania miłości na wielotysięcznych koncertach. Celebrytka i tak wybrała Pete'a Davidsona i to właśnie on towarzyszył Kim podczas czwartkowej premiery nowego reality show poświęconego perypetiom rodziny Kardashian.
Kim pojawiła się na czerwonym dywanie rozłożonym w Goya Studios w Los Angeles w metalicznej sukni ze sztucznego materiału, do której dobrała masywny choker i wyraziste bransoletki. Pete natomiast postawił na styl "smart casual", zarzucając czarną marynarkę na biały t-shirt i dorzucając do tego białe obuwie sportowe.
Jak zmieniały się siostry Kardashian?
To jednak nie kreacja z ceraty robiła na zgromadzonych gościach największe wrażenie. Wszyscy zwrócili uwagę na fakt, że Kim i Pete trzymali się za ręce! Mało tego, najsłynniejsza z Kardashianek prawie cały czas szczerze się uśmiechała, wymieniając żarty ze swoim nowym wybrankiem. Przypomnijmy tylko, że w obecności Kanye Westa raczej mało kiedy było jej do śmiechu...
Przypomnijmy: "Rozczochrana" i zaspana Kim Kardashian pilnuje dzieci na meczu piłki nożnej (ZDJĘCIA)
W najnowszym wywiadzie dla ABC News Kim otwarcie przyznała, że poważnie podchodzi do Pete'a. Jest on ponoć mężczyzną, przy którym wreszcie może poczuć się swobodnie. Możemy się domyślać, że jej małżonek jej tego nie zapewniał.
Jestem typem dziewczyny, która lubi być w związku. Nie wiązałabym się z kimś, jeśli nie planowałabym spędzić z tą osobą dużo czasu. (…) Jestem bardzo szczęśliwa. To takie wspaniałe uczucie, móc w końcu poczuć spokój.
Widać, że nareszcie znalazła kogoś dla siebie?