Krzysztof Rutkowski twierdzi, że w tym roku dwukrotnie otarł się o śmierć. "Ważący 200 kg żyrandol runął na moich oczach"
Krzysztof Rutkowski wyjawił w rozmowie z Pudelkiem, że w ostatnim czasie przeżył chwile grozy. Jak się okazuje, niedawna "akcja" ze spadającym żyrandolem to niejedyna sytuacja, w której detektyw otarł się o śmierć.
Rutkowski przeżył chwile grozy: "Żyrandol na moich oczach runął"
Krzysztof Rutkowski to niewątpliwie jedna z bardziej polaryzujących postaci w rodzimym show-biznesie. Słynny detektyw doskonale wie, jak zaskoczyć obserwatorów i utrzymać medialne zainteresowanie. Aktywnie udzielając się w sieci, chętnie rozprawia na temat swoich codziennych przygód i prezentuje pokaźnej grupie odbiorców kulisy luksusowego życia. Jakiś czas temu celebrytka wyjawił na Instagramie, że na jego oczach runął ciężki, kryształowy, wart 15 tysięcy euro żyrandol i tylko łut szczęścia sprawił, że udało uniknąć się tragedii. W rozmowie z reporterką Pudelka, Simoną Stolicką, 65-latek opowiedział nieco o kulisach tej sytuacji.
Żyrandol na moich oczach runął, urwał się z sufitu, roztrzaskał się w drobny mak na podłodze granitowej. To był bardzo ciężki żyrandol, około 200 kg, był zawieszony na suficie na płycie regipsowej, która nie wytrzymała tego ciężaru. Dobrze, że nie doszło do tragedii - zauważył.
Jak się okazało, wypadek z żyrandolem to niejedyna sytuacja, która mogła dla Rutkowskiego skończyć się tragicznie. Detektyw opowiedział nam innych chwilach grozy, które przeżył w tym roku.
W tym roku zdarzyły się dwie sytuacje, w których otarłem się o śmierć. Pierwsza to trzęsienie ziemi w Bangkoku. Hotel, pod który podjechałem limuzyną, chwiał się niczym gałąź na drzewie, woda lejąca się po ścianie, wokół piszczący ludzie. Na moich oczach posypał się 40-piętrowy wieżowiec, gdzie zginęło około 40 osób. To była sytuacja, która mroziła krew w żyłach. Następnie samolot prawie spadł ze mną nad Phuket, gdy leciałem na spotkanie z dziećmi i z Mają. Kolejnego dnia mój kolega spadł z jachtu na sześć metrów pod wodą. W następny poniedziałek dowiedziałem się, że kierowca, który odwoził mnie na lotnisko i jechaliśmy dość szybko, nie żyje, dostał zawału serca. Także to była taka niebywała seria wydarzeń niczym z filmu "Oszukać przeznaczenie" - przyznał Rutkowski.
Czy przerażające sytuacje sprawiły, że Krzysztof przewartościował swoje życie? Więcej w powyższym materiale wideo.