Lokal zamyka się rok po "Kuchennych rewolucjach". Właściciel gorzko o programie Magdy Gessler: "To jest show i nic więcej"
Magda Gessler od lat przemierza kraj z misją naprawy polskiej gastronomii. Jej "Kuchenne Rewolucje" nie zawsze przynoszą oczekiwany efekt. Teraz właściciel jednej z warszawskich restauracji poinformował o zamknięciu biznesu i pożalił się w wywiadzie na sytuację lokalu po programie.
Magda Gessler podczas programu "Kuchenne Rewolucje" przemierza kraj i pomaga restauratorom, których biznesy nie są w najlepszej formie. Za sprawą charakterystycznego stylu bycia prowadzącej show od 15 lat dostarcza widzom mnóstwo emocji. Część lokali zyskała nowe życie po wizycie 72-latki. Są też takie, których właściciele musieli zamknąć interesy, a później nie kryli rozgoryczenia.
Wiosną 2024 roku został wyemitowany odcinek, w którym restauratorka przybyła do warszawskiej "Karpielówki". Knajpa po interwencji specjalistki została przemianowana na "Karczmę u Ceprów". Ówczesny właściciel, pan Marcin, przejął lokal z długami i podczas programu mierzył się z problemami finansowymi. Zalegał z opłatą za czynsz, a także wypłacaniem wynagrodzeń dla pracowników. Nagrania zostały przerwane, by do akcji wkroczył prawnik. Ostatecznie Magda Gessler dokończyła swoją misję, ale po powrocie nie była zadowolona ze smaku zaserwowanych jej dań.
Właściciel restauracji uderza w Magdę Gessler
Teraz obecny właściciel lokalu, Dariusz Murzynowski, w rozmowie z portalem "Halo Ursynów" zdradził, że jest zmuszony zamknąć restaurację. Przyznał, że program przyczynił się do poprawy sytuacji finansowej, ale ten stan rzeczy nie trwał długo. Podczas wywiadu padło też kilka gorzkich słów.
Wiemy, jak są prowadzone "Kuchenne rewolucje", realnie dają jakiś tam szum medialny, a wszystko według mojej oceny jest robione bardzo mocno minimalistycznie. Tam ma się tylko polać krew. To jest telewizja, to jest show i nic więcej - stwierdził.
Właściciel zaznacza, że jego zdaniem, show nie przyczyniło się do upadku biznesu, ale na dłuższą metę nie okazało się pomocne. Mimo to przedsiębiorca deklaruje, że nie zamierza kończyć swojej przygody z gastronomią. Podzielił się informacją, że ma już plan na kolejny biznes w tym samym miejscu. Choć na ten moment nie chce ujawniać szczegółów.
Wciąż walczę, żeby uratować ten punkt na kulinarnej mapie Ursynowa. Chciałbym, by była jakaś kontynuacja tradycji tego miejsca tak, żeby nie powstała tu po prostu kolejna Żabka. Czy to się uda, pokaże czas. Koniec końców to jest biznes, sentymentów nie ma. To są cyfry, które muszą się zgadzać - zadeklarował.