Ubiegłoroczny półfinał Eurowizji sprawił, że polscy widzowie oniemieli. Co prawda mało kto zakładał, że Luna ze swoim utworem "The Tower" zwycięży w kultowym konkursie, ale nikt jednak nie spodziewał się, że dziedziczka keczupowego impreium pożegna się z Eurowizją jeszcze przed wielkim finałem.
Jak łatwo było się domyślić, poniesiona w Szwecji porażka musiała być dla Luny gorzką pigułką do przełknięcia. Abstrahując od faktu, że jej marzenia legły w gruzach, pochodzącą z Warszawy artystkę czekało jeszcze stawienie czoła fali hejtu wzburzonych rodaków. Od tamtej pory minął rok, a 25-latka wciąż musi mierzyć się z przykrymi konsekwencjami swojej przegranej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbliżający się wielkimi krokami pófinał Eurowizji 2025 skłonił piosenkarkę do przemyśleń, którymi musiała podzielić się ze światem. W niedzielę na TikToka wokalistki trafił filmik z hali Malmö Arena, gdzie odbywała się ubiegłoroczna edycja konkursu, na którym Luna i jej zespół apelują o głosy krótko po występie. W towarzyszącym mu wpisie artystka wyjawiła, jak trudno było podnieść jej się po ubiegłorocznym blamażu.
Wow, świetnie sobie poradziłaś w tej sytuacji". Tak, może i sobie poradziłam, ale płakałam każdego dnia - zaczęła Luna. Zagubiłam się i nie mogłam się odnaleźć przez całe miesiące. Straciłam swój głos... i udawałam, że go odzyskałam.
Nie spałam. Nie pozwalałam swojemu ciału, by odpoczęło - ciągnęła. Czułam wszystko naraz, a zarazem - niczego nie czułam. Byłam sama, przytłoczona. Tonęłam w ciszy i w hałasie. Zamknęłam się w swoim własnym umyśle. Zamknęłam też swoje serce. I rozpadłam się na kawałki.
Ale wciąż tu jestem. Wciąż śpiewam, wciąż czuję, wciąż marzę. Dziękuję wszystkim, którzy ze mną zostali, którzy wierzyli, którzy słuchali. Pomogliście mi odbudować się na nowo. A teraz jestem gotowa na więcej - zakończyła.