Jak można było się spodziewać, Netfliks potwierdził rozpoczęcie produkcji kontynuacji 365 dni. Mimo ogromu negatywnych recenzji i fali krytyki, która spadła na ekranizację "dzieła" Blanki Lipińskiej, chciwi producenci postanowili jeszcze bardziej wzbogacić się na owianym złą sławą "porno dla mamusiek" i nakręcić dwie kolejne części serii jednocześnie. Nie zniechęciła ich nawet Złota Malina dla filmu za "najgorszy scenariusz".
Wiadomość o tym, że ekipa filmu wraca na plan, nieszczególnie ucieszyła Maję Staśko, która zasłynęła w mediach głośnym konfliktem z Anną Lewandowską. Aktywistka już kilka miesięcy temu uderzyła w Blankę Lipińską po wypowiedzi celebrytki, że "przez swoje ogromne usta wygląda jak trans", oskarżając ją o transfobię.
Tym razem Staśko postanowiła skomentować fakt, że "szkodliwy społecznie film" doczeka się kontynuacji. W obszernym poście aktywistka ze szczegółami opisała, co myśli o produkcji dwóch kolejnych ekranizacji serii, które trafią później na platformę streamingową na całym świecie.
Netfliks zdecydował się nakręcić kolejne dwie części trylogii Blanki Lipińskiej - zaczęła swój wywód. Fakt, że film otrzymał Złotą Malinę tak naprawdę mało mnie obchodzi – jest mnóstwo bardzo słabych filmów, zdarza się. Nie chodzi też o to, że w filmie jest pokazany na maksa przemocowy gość, który porywa, więzi, popycha, rzuca się na kobietę, odcina ją od wszelkich kontaktów i pozbawia pracy. W końcu powstają filmy o przemocowych gościach – i bywają ważne.
W czym więc problem? W tym, że film pokazuje gwałt oralny jako pasjonujący seks, a przemocowy związek jako idealną relację. Romantyzuje przemoc psychiczną i seksualną. A Blanka Lipińska w wywiadach przedstawia to jako świetny seks, nie gwałt. I to już jest poważny problem. Przemoc to tutaj romantyzm. Stalking – sygnał, że mu zależy i się stara. Gwałt – ostry seks. Porwanie – uwodzenie. Więzienie – "zapewnienie luksusowych warunków mieszkaniowych". Przemocowy związek – wielka miłość. Odcięcie od rodziny – zaborcza miłość. Próba morderstwa – miłość aż do grobowej deski.
Dziewczyny po gwałtach, z którymi rozmawiam, są przerażone, że film o gwałtach, stalkingu i nękaniu sprzedawany jest jako pikantna historia miłosna. Czują się, jakby dystrybutor, twórcy i producenci gwałcili je na nowo. Naprawdę chcecie, żeby wasze córki uważały, że porwanie i uwięzienie to romantyczna miłość, a gwałt to ostry seks? Chcecie wychować przyszłe ofiary i katów?
Aktywistka mogła liczyć na wsparcie internautek, które przyznały jej całkowitą rację i podziękowały za wnikliwe opisanie problemu.
Blanka chyba uważa, że wszystko jest na sprzedaż. Nawet godność ofiar gwałtów.
Te książki nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego.
Dziękuję. Szkoda, że mimo twoich dokładnych objaśnień i tak mało kto zrozumie w czym rzecz.
Zgadzacie się z nią?