Od "Diamentowego kolczyka" do oskarżeń o zdrady i kłamstwa. Jurksztowicz i Dębski rozwodzą się od lat: "Porażka"
Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski już od lat próbują zamknąć sprawę ich małżeństwa. Widują się w sądzie na kolejnych rozprawach, to rozstrzygnięcia wciąż się nie doczekali. Ich związek, choć burzliwy, miewał też piękne momenty.
Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski przez długi czas sprawiali wrażenie wyjątkowo zgranego małżeństwa. Para stanęła na ślubnym kobiercu w 1995 roku i doczekali się dwójki dzieci: córki Marii i syna Radzimira. W ostatnich dniach sporo mówi się o dość gorzkiej refleksji ojca Jimka, który o jego karierze mówi z zaskakującą rezerwą.
Zobacz: Krzesimir Dębski GORZKO o talencie syna. Internauci zszokowani: "Nie ma to jak wspierający ojciec"
Połączyła ich praca, skończyli jako małżeństwo. "Ciągnęło nas do siebie"
Ich historia zaczęła się wiele lat temu, gdy Anna i Krzesimir mieli okazję ze sobą współpracować. O tym, jak między nimi zaiskrzyło, artystka opowiedziała w rozmowie z "Faktem". Jak twierdzi, z początku nawet nie przeszło jej przez myśl, że mogliby być razem, ale w końcu przyjaźń zmieniła się w gorące uczucie.
Graliśmy po 20 koncertów w miesiącu, więc sporo czasu przebywaliśmy w trasie. Najpierw Krzesimir wmówił mi, że jestem jego kuzynką z Wołynia, następnie przeprowadził na to dowód, stąd przez wiele lat naprawdę myślałam, że jesteśmy spokrewnieni i jak osiągał sukcesy ze swoim zespołem String Connection i został Muzykiem Roku, to ja się chwaliłam nim i mówiłam: "Mój kuzyn Krzesimir Dębski został Muzykiem Roku. Hurra". Dopiero po pięciu latach "kuzynostwa" napisał dla mnie piosenki i wtedy między nami doszło do bliższej relacji. Był mężczyzną w moim typie, ale nawet przez chwilę nie pomyślałam, że możemy być razem. Ciągnęło nas do siebie. Aż układ przyjacielski zamienił się w bliski - wspominała.
Ważnym momentem był dla nich rok 1985, bo to wtedy Krzesimir napisał dla Anny "Diamentowy kolczyk", który stał się przełomem w jej karierze wokalnej. Przed laty w rozmowie z "Rewią" napomknęła, że połączyła ich nić porozumienia, bo oboje byli po bolesnych rozstaniach. W pewnym momencie kariera Jurksztowicz nieco wyhamowała, bo ta zajęła się macierzyństwem i budowaniem pozycji męża. Dziś ich syn - niezależnie od podejścia ojca - odnosi spore sukcesy.
Zamiast słowa "duma" wolę użyć pojęcia "wdzięczność". Jestem wdzięczna, że tak pięknie układa się mojemu synowi i życzę wszystkim rodzicom takiej radości z sukcesów dzieci - wspominała o karierze Radzimira.
O tym, jakoby małżeństwo Anny i Krzesimira przechodziło kryzys, po raz pierwszy zrobiło się głośno już wiele lat temu. W tle rozprawiano o rzekomym romansie Dębskiego z młodszą wiolonczelistką, jednak ani on, ani jego żona nie zabierali w tej sprawie głosu. Doszukiwano się też nawiązań do trudności w ich relacjach w piosenkach Jurksztowicz, jednak tu już musimy się wszystkiego domyślić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Jurksztowicz o rozwodzie i życiu prywatnym: "Liczę na pozytywny koniec dla siebie"
Jurksztowicz i Dębski od lat walczą w sądzie. "W słowie "rozwód" jest wszystko"
Kolejnym przełomowym momentem były doniesienia "Na żywo", jakoby Jurksztowicz i Dębski szykowali się do rozwodu. Na łamach pisma wypowiedziała się przyjaciółka Anny i wskazywała, jakoby kompozytor doczekał się nieślubnego dziecka i notorycznie zdradzał żonę. Pozew miał trafić do sądu z jej inicjatywy. Tu jednak do akcji wkroczył sam Krzesimir, który wydał oświadczenie i zaprzeczył tym rewelacjom.
Ponieważ niektóre media obiegła dzisiaj "elektryzująca" informacja, jakoby moja żona złożyła pozew o rozwód z mojej winy, mając mieć "rzekomo" dość jakichś moich "zachowań", chciałbym wyjaśnić, że owszem, po długim okresie faktycznej separacji, w jakiej jesteśmy już od ponad 2 lat, sprawa o rozwód jest w toku - pisał na Facebooku. Nie jest to jednak sprawa, jaką wniosła moja żona, bo to ja ją złożyłem do sądu. I już tylko to wystarczy za komentarz odnośnie prawdziwości tych doniesień.
Od tego czasu sprawa rozwodowa Jurksztowicz i Dębskiego wciąż jest w toku. Pierwsza rozprawa miała miejsce jeszcze w marcu 2022 roku. Byli partnerzy nadal widują się w sądzie i formalnie wciąż są małżeństwem. Artystka konsekwentnie próbuje udowodnić, że winnym rozpadu ich związku jest mąż. W 2023 roku Anna wyraźnie sfrustrowana kolejnym bezowocnym spotkaniem z Krzesimirem przed sądem powiedziała "Faktowi":
Ta rozprawa trwa tak długo, bo muszę bronić sprawiedliwości i prawdy, a przede wszystkim swojej godności. Bo to jedyna rzecz, która mi pozostała. Mąż mnie zdradzał i przez tyle lat okłamywał.
Niedawno Jurksztowicz wróciła do sprawy rozwodu w wywiadzie dla Radia Dla Ciebie. Nie ukrywa, że jest rozczarowana wciąż przedłużającą się sądową batalią, a z mężem wcale nie rozeszli się w zgodzie.
No rozwód, to jest dno. W słowie "rozwód" jest wszystko. Nie trzeba w ogóle tu nic tłumaczyć. To jest porażka - wspomina. Można się rozwieść w przyjaźni i szacunku do przeżytych lat, ale można tego nie zrobić też. No i niestety ta druga możliwość mnie spotkała. Mój rozwód jeszcze nie jest ukończony w sensie prawnym. To jest kolejna porażka, no bo jak już się rozstałam, rozstaliśmy się, nie mam tego partnera, nie mam męża, ale wciąż on jest moim mężem prawnie - jestem w klinczu. Nie można tego przyspieszyć w żaden sposób, w związku z tym, to jest kolejna porażka.
A co na to Krzesimir? Ten w programie "PRZEmiana" został zapytany o relacje z (wciąż jeszcze) żoną i jej karierę. Nie był jednak zbyt wylewny.
No ciężki temat. Nawet nie wiem [czy śpiewa - przyp.red.], ponieważ długo nie słyszałem. My się rozwodzimy, więc nie śpiewamy.