Oscary 2020. Ania Wendzikowska przeżywa wydarzenia z czerwonego dywanu: "Stanęła przede mną cała ekipa filmu "PARACITE""
Dziennikarka nawet nie zorientowała się, że popełniła gafę. Wstyd?
Choć trudno zliczyć błędy merytoryczne, które na przestrzeni lat pracy dziennikarskiej popełniła Ania Wendzikowska, stacja TVN wciąż powierza jej relacje z najważniejszych wydarzeń w świecie muzyki i kina oraz wywiady z ich najpopularniejszymi przedstawicielami.
Dwa lata temu na przykład Ania Wendzikowska udawała, że przeprowadziła wywiad z Amandą Seyfried. Śledztwo internautów wykazało wówczas, że aktorka udzieliła wywiadu niemieckiemu kanałowi filmowemu i australijskiej śniadaniówce, skąd wycięto fragmenty wypowiedzi i wmontowano je w pytania zadane przez Anię.
To nie była pierwsza wpadka Wendzikowskiej. Przypomnijmy, że w 2015 roku zgodziła się zrobić wywiad z nieżyjącym od 21 lat pisarzem Charlesem Bukowskim.
Pomimo kompromitujących wpadek Anna Wendzikowska dostała kolejną szansę, by sprawdzić się w akcji. Stacja TVN wysłała dziennikarkę na 92. galę rozdania Oscarów, aby ta relacjonowała zdarzenia prosto z czerwonego dywanu.
Trzeba przyznać, że szczęście dopisało Wendzikowskiej, za której plecami podczas łączenia ze studiem w Warszawie pojawili się najwięksi wygrani tegorocznej gali - twórcy filmu "Parasite", który zdobył aż cztery statuetki.
Wendzikowska swoim fartem pochwaliła się w mediach społecznościowych. Ekscytacja dziennikarki była tak ogromna, że... przekręciła tytuł filmu.
"To, co się wydarzyło, było crazy. To się dzieje tylko w TV na żywo. Podczas mojego wejście nagle na dywanie pojawiła się cała ekipa "Paracite"" - napisała na Instastory Ania.
Dziennikarka po kilku godzinach odkryła gafę i postanowiła zmienić podpis filmu. Niestety, w internecie nic nie ginie.